Cały czas bombowce próbują rozbic lodowy zator na rzece Lena w Jakucji na Syberii. Na razie - z mizernym efektem. Miasto Lensk zostało całkowicie zalane przez powódź. Woda zalała także liczne rejony Jakucji, obwodu irkuckiego i swierdłowskiego. W powodzi ucierpiało już ponad pięćdziesiąt tysięcy ludzi.

Specjalne bomby burzące i prawie 50 ton materiałów wybuchowych nie zdołały skruszyć potężnego zatoru lodowego, który powstał na Lenie. Najbardziej dramatyczna sytuacja panuje w Lensku. W Jakucji miasto znalazło się całkowicie pod wodą. Poziom rzeki Leny przekroczył tam stan krytyczny o prawie pięć metrów. Dwa dni temu cztery bombowce SU-24 rozbiły przy pomocy 250-kilogramowych bomb 80-kilometrowy zator lodowy na rzece. Jednak wczoraj w nocy nadeszła kolejna fala powodziowa i utworzyła z kry kolejny zator. Ewakuacja mieszkańców trwa 24 godziny na dobę. Z 25 tysięcznego miasta udało się wydostać blisko 18 tysiącom osób. Gorzej jest w mniejszych osadach - tam na natychmiastową pomoc czeka co najmniej 10 tysięcy ludzi. "Już drugi dzień tu dyżuruję - wsadzam ludzi do autobusów. Nie widzę tego w różowych barwach" - mówił jeden z tysięcy ochotników pomagających w ewakuacji. W jednej z wiosek doszło do katastrofy helikoptera MI-8. Śmigłowiec wpadł do wody. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Lena zalała także część obwodu irkuckiego. Miasto Kirenck jest w 80 procentach pod wodą. Przyczyną powodzi były ulewne deszcze w dopływach Leny i wysoka temperatura, która spowodował, że ruszyła kra. O przyczynach tak gwałtownego wzrostu poziomu wody w rzece opowiada nasz moskiewski korespondent Andrzej Zaucha:

foto EPA

23:25