85 osób zginęło w wyniku ulewy, jaką przyniósł monsun na południu Indii. W regionie Andhra Pradesz deszcze padają nieprzerwanie od trzech dni.

Większość ludzi zginęła w wyniku obsunięć ziemi, powodzi albo zawalenia się podmytych przez deszcze domów. Pod Hajdarabadem zawalił się hotel. Pod gruzami pogrzebanych zostało co najmniej dziewięć osób. Tysiące ludzi zostało bez dachu nad głową.

Nurt wezbranej rzeki w rejonie miejscowości Nandyal porwał autobus z 53 pasażerami. Wojskowe helikoptery musiały wszystkich ewakuować. Liczące 150 tysięcy mieszkańców miasto - położone 285 km na południe od Hajdarabadu - jest całkowicie odcięte od świata.

W najbliższych dniach sytuacja w południowoindyjskich stanach może się jeszcze pogorszyć - synoptycy ostrzegają bowiem przed nową falą intensywnych opadów i wichurami.

00:30