O zagrożeniach związanych z burzami i ulewami mówimy niemal bez przerwy. Przed wędrówką na górskie szczyty w taką pogodę ostrzegają także tatrzańscy ratownicy. Turyści jednak nie przejmują się tymi ostrzeżeniami.

W tej chwili nad Tatrami przechodzi potężna ulewa. W ciągu godziny na każdy metr kwadratowy spadło ponad 10 litrów deszczu. Tymczasem przez kilkanaście godzin, w tak złą pogodę, w słowackich Tatrach błąkało się pięciu polskich turystów. Najwyraźniej nie posłuchali ostrzeżeń i bardzo późno wybrali się na wycieczkę - w ciemnościach, od grupy odłączyła się jedna z turystek. Reszta grupy próbowała ją szukać. Do akcji włączyli się także słowaccy ratownicy. Dopiero nad ranem udało się odnaleźć porzucony plecak kobiety a około godziny 10 ona sama dotarła do schroniska na Zwierówce. Ale to nie jedyny przykład lekkomyślności turystów. Przedwczoraj małżeństwo z Lublina zostało porażone piorunem, gdy w czasie burzy wybierali się na Giewont. Mężczyzna doznał bardzo poważnych obrażeń głowy. Trzeba go było operować. Jego żona miała więcej szczęścia, była tylko w szoku. Jednak prowadzący akcję ratunkową Maciej Pawlikowski z TOPR podkreśla, że turyści zlekceważyli wszelkie apele i ostrzeżenia. Lepiej chyba jednak zrezygnować z wycieczek w wyższe partie gór w taką pogodę. Trzeba też pamiętać, że gdy tylko zbliża się burza, trzeba jak najszybciej uciekać w doliny.

foto Archiwum RMF

10:55