Zaostrza się konflikt między lekarzami a dyrektorem lubelskiej stacji pogotowia ratunkowego. Jeżeli stronom nie uda się dojść do kompromisu, 1 maja w Lublinie karetki mogą przestać wyjeżdżać do chorych.

Dyrektor lubelskiego pogotowia zerwał porozumienie, zawarte kilka dni temu z lekarzami. To właśnie on, według lekarzy, doprowadził to sytuacji, że być może z końcem kwietnia z pogotowia odejdą wszyscy zatrudnieni w nim lekarze.

Powodem konfliktu stała się podwyżka, której domagali się lekarze, a na którą jeszcze kilka dni temu zgodził się dyrektor pogotowia. Dziś jednak chce wrócić do dawnych stawek. - To nie jest dla nas propozycja nie do odrzucenia, ponieważ my ją po prostu odrzucamy - zaznaczają lekarze, którzy od stycznia pracują na podstawie aneksów. Wielu z nich nie ma podpisanej z pogotowiem żadnej umowy i teoretycznie może w ogóle nie przychodzić do pracy.

Na jednym z roboczych spotkań dyrektor pogotowia miał powiedzieć, że w razie rezygnacji lekarzy z pracy, wojewoda wprowadzi stan wyjątkowy i w karetkach pojawią się lekarze mundurowi. Urząd marszałkowski zapewnia, że nie dopuści, by pacjenci w Lublinie pozostali bez opieki.