Oetzi, słynny człowiek lodu sprzed około 5,3 tysiąca lat żył tylko przez chwilę po tym, jak został ugodzony strzałą. Włoscy i niemieccy naukowcy publikują kolejne wyniki badań mumii znalezionej w alpejskim lodzie ponad 20 lat temu. Tym razem jednak nie same szczegóły śmierci Oetziego są największą sensacją, ale fakt, że wiemy o nich dzięki odnalezieniu dobrze zachowanych czerwonych krwinek.

Jak pisze w najnowszym numerze czasopismo "Journal of the Royal Society Interface", są to najstarsze ślady krwi, jakie do tej pory znamy. W przeszłości próbowano już znaleźć pozostałości krwinek na narzędziach z epoki kamienia, tym razem próby zakończyły się powodzeniem.

Badacze z Monachium i Bolzano pobrali fragmenty tkanek z dwóch ran na ciele Oetziego, rany na plecach po strzale, która doprowadziła do jego śmierci i głębokiej rany na jego dłoni. Wyizolowali z nich komórki o charakterystycznym kształcie dwuwklęsłego dysku i potwierdzili, że to rzeczywiście czerwone krwinki, bardzo podobne do współczesnych.

W sprawdzeniu, że naukowcy nie mają do czynienia z bakteriami, pyłkami roślinnymi lub samymi odciskami krwinek pomogły nowoczesne metody obrazowania takie, jak mikroskopia sił atomowych i spektroskopia ramanowska. Jak się oczekuje, zastosowanie tych metod może przydać się na przykład do badania egipskich mumii. Z pewnością znajdą też zastosowanie w badaniach śladów krwi we współczesnej kryminalistyce.

Przy okazji we krwi Oetziego odkryto też fibrynę, białko obecne w pierwszej fazie tamowania krwotoku, ale szybko zanikające. Wygląda na to, że choć Oetzi nie zmarł natychmiast po zranieniu, nie mógł jednak żyć zbyt długo. Niedawne hipotezy, że zmarł kilka godzin, albo nawet kilka dni po odniesieniu obrażeń okazują się błędne.