Naukowcy szwajcarskiego instytutu Empa wraz z badaczami z Węgier, Japonii i Szkocji stworzyli chemiczny "procesor", który szybciej niż nawigacja satelitarna znajduje optymalną drogę w miejskim labiryncie. Jak piszą na łamach czasopisma "Langmuir", ta metoda nie przyda się indywidualnym kierowcom, ale może pomóc w planowaniu tras transportu i komunikacji miejskiej.

To, co w tej chwili wymaga wciąż dużej mocy obliczeniowej komputerów można osiągnąć prostszymi metodami, wykorzystując prawa chemii fizycznej. Wystarczy stworzyć odpowiedni labirynt, wypełnić go cieczą o odczynie zasadowym, po czym w miejscu, które określimy jako cel podróży dostarczyć nieco zmieszanego z żelem kwasu. W ciągu krótkiej chwili, część kwasu rozpłynie się po labiryncie, reszta pozostanie w miejscu "wyjścia".

Jeśli teraz w punkcie początkowym, określanym jako "wejście do labiryntu" dodamy nieco zasadowego roztworu z dodatkiem barwnika, zabarwiona ciecz będzie szukać jak najszybszego dostępu do miejsca o największej kwasowości. Barwnik pokaże optymalną drogę. Co ważne, taki chemiczny "procesor" szuka wszystkich, mniej lub bardziej optymalnych dróg naraz, a intensywność barwy pokazuje, który wariant jest najkrótszy.

Zjawisko jest przykładem tak zwanego efektu Marangoniego, związanego z różnicą napięcia powierzchniowego, który występuje przy okazji reakcji kwasu rozmieszczonego w labiryncie z nowo dodanym, zabarwionym alkalicznym roztworem. Ten ostatni, odpychany przez mieszaninę alkalicznej cieczy i kwasu dąży do miejsca, w którym kwasowość jest najwyższa. W ten sposób tworzy najsilniej zabarwione, optymalne rozwiązanie.