54 tysiące złotych kary musi zapłacić szpital w Bytowie między innymi dlatego, że na drzwiach do gabinetów lekarskich nie było tabliczek informacyjnych. Pracownicy szpitala twierdzą, że to zemsta za ujawnienie informacji, że kontrolerzy 70-kilometrową trasę do placówki przemierzali taksówkami.

Za podróże kontrolerów z Trójmiasta do Bytowa płaciła gdańska Kasa Chorych. Warto dodać, że z Trójmiasta do Bytowa jest aż 70 kilometrów. Po otrzymaniu wyników kontroli pracownicy szpitala wszczęli alarm. Twierdzą, że kara to zemsta kontrolerów. Lech Wiszniowski, dyrektor, kontrolowanego ZOZ powiedział sieci RM FM, że kontrolerzy początkowo byli bardzo mili. Wszystko zmieniło się, gdy w prasie ukazały się artykułu na temat "taksówkowych" podróży pracowników Kasy. Od tej chwili praca kontrolerów stała się wyjątkowo skrupulatna i doprowadziła do znalezienia wymienionych uchybień. Posłuchaj relacji trójmiejskiego korespondenta RMF FM Adama Kasprzyka:

Gdańska Kasa Chorych zaprzecza nieprawidłowościom w pracy kontrolerów w bytowskim szpitalu. "W wyniku kontroli, która została tam przeprowadzona znaleziono kilka istotnych uchybień i nie wykonywanie warunków umowy, którą szpital z nami zawarł" – powiedziała Aleksandra Trzaska, rzecznik Kasy. Pani rzecznik zapewnia również, że poczynione ustalenia nie mają nic wspólnego z żadną zemstą ze strony pracowników, chodzi po prostu o obiektywne fakty. Używanie przez kontrolerów taksówek na trasie Gdańsk – Bytów uważa za całkowicie uzasadnione, ponieważ 9-osobowy zespół nie dysponował samochodem służbowym.

00:20