"INNEGO KOŃCA NIE BĘDZIE" to pierwszy pełnometrażowy film Moniki Majorek. Scenarzystka i reżyserka jest gościnią 18 edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Mastercard OFF CAMERA. Święto Kina Niezależnego potrwa w Krakowie do 4 maja.

REKLAMA

Obraz bierze udział w Konkursie Polskich Filmów Fabularnych, a sama reżyserka nominowana jest do nagrody Female Voice.

O rodzinie w kryzysie, sile wspomnień i autentyczności w sztuce z Moniką Majorek rozmawia Kinga Nyga - Chwalińska.

Reżyserka "Innego końca nie będzie" w centrum swojego filmu umieszcza rodzinę, która doświadcza nagłej śmierci bliskiej osoby. Obserwujemy różne sposoby radzenia sobie z traumą, tęsknotą i próbą zbudowania rodzinnych relacji na nowo.

"Moje osobiste doświadczenie straty było impulsem do powstania tej opowieści, ale to nie jest moja historia" - podkreśla reżyserka w rozmowie z Kingą Nygą - Chwalińską.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Posłuchaj rozmowy Kingi Nygi-Chwalińskiej z Moniką Majorek

"Kiedy pojawił się we mnie pomysł na ten film i myślałam nad postaciami, od początku wiedziałam, że to będzie trójka rodzeństwa, tak jak w moim domu, bo ta dynamika emocji pomiędzy nimi, która czasami nawet podczas jednej rozmowy potrafi się równoważyć albo zupełnie zmieniać, była mi znana i bliska".

O debiut zawsze trzeba walczyć

Praca nad scenariuszem trwała 6 lat. Z małej historii na film krótkometrażowy - powstała poruszająca opowieść na pełen metraż.

Scenariusz zmieniał się razem ze mną: pewne konflikty na jakimś etapie życia wydawały mi się już za proste, za błahe do pokazania na ekranie - szukałam w nich jakichś komplikacji, zmieniał się też mój apetyt i marzenia o tym, co chcę tym filmem przekazać... początkowo to miała być malutka historia na film krótkometrażowy, ale potem zaczęło się to rozrastać na opowieść półgodzinną, potem na godzinną aż do pełnego metrażu.

Odtwarzanie kadrów z przeszłości

Początkiem do budowania tej historii, jak wspomina Monika Majorek, były zdjęcia, które zobaczyła w intrenecie.

"To było zestawienie dwóch fotografii: wierne odtworzenie kadru z przeszłości. Była na nim trójka dzieci i rodzice, ale choć odtwarzali dawne gesty, miny i pozy to czuć było na tych zdjęciach wyraźne napięcie między nimi. To był impuls do zadania sobie pytania: co się musiało wydarzyć między jednym a drugim zdjęciem, że rodzina, choć ukazana w tych samych pozach, w tych samych sytuacjach, nie jest już taka jak kiedyś".

Współpraca marzeń

Siłą filmu są kreacje aktorskie. Jak przyznaje Monika Majorek - przytrafiła się jej współpraca marzeń. Do projektu udało się zaprosić: Maję Pankiewicz - nominowaną do nagrody Mastercard OFF CAMERA w kategorii najlepsza aktorka, Agatę Kuleszę, Bartłomieja Topę, Sebastiana Delę i Klementynę Karnkowską.

To było takie marzenie debiutantki pracować z aktorami, którzy będą chcieli o tekście rozmawiać, którzy będą chcieli dodawać swoje przemyślenia, swoje historie, swoje przeżycia, swoje wyobrażenia. Myśmy po prostu wypili nieskończoną ilość kawy rozmawiając o swoich rodzinach, o tym jak byśmy siebie w tej układance wyobrażali i to mi, jako scenarzystce, ale i jako reżyserce - pozwoliło zrozumieć jakiej dynamiki ta rodzina potrzebuje.

Wszystko zaczęło się od postaci Oli granej przez Maję Pankiewicz.

Zobaczyłam Maję w innym filmie i zdałam sobie sprawę, że to jest TA Ola, że ja jej sobie tak w zasadzie nie wymyśliłam: ona ciągle gdzieś była i chodziła po świecie. Maja tchnęła w postać Oli zdecydowanie więcej życia, niż ja sobie mogłam gdzieś na etapie papieru wyobrazić.

Siłą filmu są aktorzy

Dobór aktorów był dużym wyzwaniem. Monika Majorek od początku wiedziała, że nie chodzi tylko o wybranie pięciu świetnych indywidualnych aktorów i aktorek, tylko by byli to artyści, którzy nawzajem od siebie czerpią.

Myślę, że to jest dosyć niespotykane, żeby tak utalentowane, doświadczone osoby potrafiły też na planie odłożyć swoje ego i skupić się na tym, co jest tu i teraz, bo w danej scenie, mimo że główną postacią jest Ola, są ważne racje każdego z nich. I to też jest istotne, że czasem trzeba zrobić krok wstecz, żeby to światło padło, na przykład, na postać drugoplanową i tutaj to się udawało.

Zaproszenie do współpracy tak utalentowanych aktorów jak Agata Kulesza w roli matki czy Bartłomieja Topy jako wielkiego nieobecnego - było możliwe dzięki scenariuszowi.

Wiedzieli po naszych rozmowach, że ta historia jest dla mnie ważna i nie pozwolę, by poszła w złym kierunku, że nie będzie tandetna, nie będzie się opierała na wydmuchanych emocjach czy emocjonalnym szantażu widza.

Ostatni obiad i wielki nieobecny

Jedną z ważniejszych rzeczy przy pracy nad filmem "Innego końca nie będzie" było stworzenie zalążka relacji rodzinnych. Reżyserka zadbała, by aktorzy spędzili trochę czasu w domu, w którym kręcono zdjęcia. Rodzeństwo miało okazję tapetować pokoje, urządzić grilla, a filmowi rodzice zagonili dzieci do kuchni, ugotowali wspólnie obiad i przez kilka godzin improwizowali o tym, jak mógłby wyglądać ostatni rodzinny posiłek, zanim Ola opuściła rodzinny dom i wyjechała na studia do Warszawy.

To były sytuacje, których w filmie nie widzimy, ale które pomogły aktorom poczuć, co ta rodzina, po śmierci ojca, traci. To było ważne przede wszystkim dlatego, że centralna postać filmu, ojciec - grany przez Bartłomieja Topę, jest wielkim nieobecnym tej historii. Widzimy go tylko w materiałach VHS i na starych zdjęciach.

Wzruszenie, łzy i...nadzieja. Terapeutyczna siła "Innego końca nie będzie"

Film - został świetnie przyjęty. Zwyciężył w plebiscycie publiczności na Warszawskim Festiwalu Filmowym, zdobył też dwie pozaregulaminowe nagrody na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Pierwszy publiczny pokaz, jak wspomina Monika Majorek, był jednak bardzo stresujący.

Do Gdyni na Festiwal Polskich Filmów Fabularnych - jechałam z drżeniem i niepewnością, po pierwsze: czy ludzie dotrwają do końca sensu, bo do tej pory pokazywaliśmy film na grupach fokusowych, gdzie wiadomo, że film ogląda się od początku do końca. A festiwal rządzi się swoimi prawami: oferta jest zawsze bogata, jest dużo opcji i może nie warto siedzieć jeżeli po 15 minutach film nie chwyta nas za serce. A to jest taka historia, której musimy zaufać. To jest film, który się porusza po dużych subtelnościach i czasami trzeba poszukać tego, o czym bohaterowie nie mówią.

Reakcja publiczności była jednak wspaniała, a film, dla wielu okazał się doświadczeniem wyjątkowym.

Nadal, może nie codziennie, ale minimum kilka, czasem kilkanaście razy w tygodniu dostaję jakąś zwrotkę od osób, które są świeżo po seansie i to zazwyczaj są tak poruszające wiadomości. Nigdy bym sobie tego wcześniej nie wymyśliła, że ten film faktycznie będzie miał taką terapeutyczną siłę rażenia.

Jak dodaje Monika Majorek, od początku chciała, by ta historia - ostatecznie - dawała nadzieję.

Starając się nawet o zielone światło na finansowanie, tłumaczyłam, co czasem jest trudne na etapie papieru, że wiem, że to jest ciężkie, wiem, że to jest wzruszające, ale naprawdę tam będzie na końcu nadzieja.

Nie ma jedynego słusznego sposobu na przeżywanie żałoby

Każdy bohater radzi sobie ze stratą inaczej, a jednocześnie, o czym przekonała się reżyserka, pracując nad scenariuszem i rozmawiając z dziećmi, które straciły rodziców, skala podobieństw naszych reakcji, jest zdumiewająca. Dla niej również film był pewnego rodzaju objawieniem jak bardzo podobni jesteśmy w obliczu straty czy podobnych wydarzeń.

Jak się przekonałam podczas projekcji "Innego końca nie będzie" - na salach kinowych siedzi bardzo dużo osób, które mają podobne doświadczenie straty i to, w pewien sposób, zdejmuje samotność: ze mnie i innych.

Drugi film

Reżyserka ma już pomysł na drugi film pełnometrażowy i liczy, że uda się go zrealizować w najbliższych latach. Chciałaby wykorzystać doświadczenie, które nabyła przy debiucie i opowiedzieć o czymś większym, w mniejszym lokalnym ujęciu.

Być może będzie to znowu opowieść o rodzinie, ale na pewno będzie to kino szukające autentyczności i prawdy, bo jak podkreśla reżyserka, sama takich wartości szuka w sztuce.

Monika Majorek (ur. 1991)

Reżyserka, scenarzystka.

Absolwentka Warszawskiej Szkoły Filmowej i Uniwersytetu Wrocławskiego. Nominowana do nagrody Female Voice

Film "Innego końca nie będzie" zwyciężył w plebiscycie publiczności na Warszawskim Festiwalu Filmowym, zdobył dwie pozaregulaminowe nagrody na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, bierze udział w Konkursie Polskich Filmów Fabularnych podczas Festiwalu Mastercard OFF CAMERA.