Aby otrzymać nominacje do Oskara, nie wystarczy jedynie nakręcenie nieprzeciętnego filmu. O sukcesie – zwłaszcza w przypadku filmu nieanglojęzycznego – w znacznym stopniu decyduje promocja produkcji. A na to, jak wiadomo, potrzebne są środki finansowe. Kto dba o promocję polskich filmów na świecie?

REKLAMA

O to, żeby polskie filmy odnosiły sukcesy i zdobywały popularność za granicą, dba Film Polski-Agencja Promocji, instytucja podległa Ministerstwu Kultury. Pomaga ona twórcom i producentom umieszczać ich filmy na festiwalach, przeglądach i pokazach.

Pomaga jednak głównie w sprawach organizacyjnych i administracyjnych związanych z promocją. Pomoc finansowa może być co najwyżej symboliczna. Film „Edi”, z którym wiążemy nadzieje na oskarową nominację, dostał zaledwie 118 tys. zł.

Westchnąłem. Westchnąłem, ponieważ w ostatnich latach na filmy, które Polska zgłaszała do Akademii Filmowej, przeznaczaliśmy od 25 do 30, w jednym przypadku bodajże 40 tys. zł. Można powiedzieć, że jest to aż 118 tys. zł, a jednocześnie to w dalszym ciągu kropla w morzu - twierdzi dyrektor Andrzej Goleniewski.

Goleniewski może jedynie wzdychać, ponieważ, mimo najlepszych chęci, dysponuje budżetem poniżej 1 mln 200 tys. zł rocznie. Tym samym na popularyzowanie wszystkich, nowych i starszych, archiwalnych polskich produkcji może wydać mniej, niż zachodnie studia wydają na promocję jednego filmu.

Fundusze przeznaczone na reklamę „Ediego” Piotra Trzaskalskiego były bardzo skromne. Mimo to reżyser jest jednak zadowolony z przyjęcia filmu w Stanach Zjednoczonych. Z Piotrem Trzaskalskim rozmawiała łódzka reporterka RMF Daria Grunt. Posłuchaj:

12:35