„Dziennik Polski” dotarł do niepublikowanej do tej pory korespondencji Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza. „Listy są intymne, zabawne i pełne błędów ortograficznych” – czytamy w piątkowym wydaniu gazety.

REKLAMA

"Dziennik Polski" pisze, że listy przetrwały dzięki Noblistce, która zachowywała je wszystkie. Teraz są pilnie strzeżone w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej.

Pierwszy list Kornela Filipowicza do Wisławy Szymborskiej datowany jest 18 kwietnia 1966 r. Korespondencja urywa się w roku 1990, w którym zmarł pisarz.

"W ciągu jednego roku wysłali do siebie prawie sto listów. Zdarzało się nawet, że pisali codziennie. O swoich uczuciach i otaczającym ich świecie. Korespondencję tworzą liczne kartki pocztowe z zabawnymi dopiskami (w stylu tak znanych, ironizujących wyklejanek Szymborskiej), zdjęcia małp z krakowskiego zoo i stronice wyrwane z podręczników przyrodniczych, służące Filipowiczowi za papier listowy. Szymborska uważała zresztą, że literat pastwi się w ten sposób nad książkami" - czytamy w "Dzienniku Polskim". "Listy zakochanej pary stanowią fascynującą lekturę, bo oboje byli dalecy od sentymentalnych wyznań w stylu Harlequina. Potrafili mówić o uczuciach w prosty, szlachetny sposób, z ujmującą czułością" - podkreśla autorka tekstu. Zauważa też, że dla efektu humorystycznego, Szymborska pisała swoje listy z... błędami ortograficznymi.

Dziennik Polski