Do kin wchodzi "Wołyń". Film Wojciecha Smarzowskiego poświęcony przemilczanej do tej pory kwestii zbrodni wołyńskiej. Do kluczowej roli Zosi, młodej Polki zakochanej w ukraińskim chłopaku, twórcy szukali aktorki prawie rok. Znaleźli studentkę warszawskiej Akademii Teatralnej, urodzoną w 1992 roku w Suwałkach Michalinę Łabacz. Wybrano ją spośród 250 kandydatek. "Przede wszystkim dojrzewałam nie tylko jako aktorka, w ekspresowym tempie, także jako człowiek. Myślę, że czuje się teraz dużo silniejsza.(...) Na pewno czuje się bardzo związana z Zosią, i wiem, że oddałam jej jakąś część siebie" - mówi w RMF FM aktorka. Michalinę Łabacz nagrodzono na ostatnim Festiwalu Filmowym w Gdyni za profesjonalny debiut aktorski.

REKLAMA

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta, RMF FM: To jest chyba bardzo ważna nagroda, tym bardziej, że jest to pani debiut, pierwsza rola. Jakie emocje jej towarzyszą?

Michalina Łabacz: Nie dociera jeszcze do mnie, że dostałam tak ważną nagrodę. Niestety tak złożyło, że nie mogłam jej odebrać osobiście w Gdyni, ponieważ grałam "Kordiana" w Teatrze Narodowym w Warszawie. Odbierał ją za mnie Wojtek, bo go o to poprosiłam. I to chyba jego trzeba byłoby zapytać o emocje, które mu towarzyszyły.

Ale rozumiem, że przekazał pani nagrodę...

(śmiech) Oczywiście przekazał mi nagrodę. Bardzo się z niej cieszę. Jestem dumna, że mogłam brać udział w tak ważnym projekcie. I chcę przede wszystkim podziękować całej ekipie za wsparcie, za bezpieczeństwo które mi dali, bo to jest taka nasza wspólna nagroda i wspólny sukces.

Pracowała pani nad tym filmem dosyć długo. Tak jak rozmawiałyśmy w Gdyni, proces jego powstawania trwał kilka lat. Jak się pani zmieniła przez ten czas, jeżeli mogę zadać tak osobiste pytanie? Co w pani dojrzało?

Przede wszystkim dojrzewałam nie tylko jako aktorka, w ekspresowym tempie, ale także jako człowiek. Myślę, że czuje się teraz dużo silniejsza. To moja pierwsza rola, mój pierwszy film. I wszystko co zagrałam w tym filmie to zagrałam po raz pierwszy, więc każda scena była dla mnie dużym wyzwaniem. Wojtek świetnie prowadzi aktorów, daje im duże bezpieczeństwo, sporo rozmawia, więc dużo rozmawialiśmy o motywacji mojej bohaterki. Ja też, kiedy pracowałam nad rolą Zosi, to zastanawiałam się jakby to było, gdybym ja znalazła się w środku tak strasznych wydarzeń. Przecież nigdy tego nie przeżyłam. Wszystkie stany emocji mojej bohaterki mogłam jedynie sobie wyobrażać. Na pewno czuje się bardzo związana z Zosią i wiem, że oddałam jej jakąś część siebie.

To jest film przede wszystkim wydarzeniach historycznych, i na tym się wiele osób skupia, ale moim zdaniem jest to również film o miłości. Zosia traci wszystkich mężczyzn których kocha lub są jej w jakiś sposób bliscy. Więc to jest również opowieść o bardzo nieszczęśliwej miłości.

Tak, to jest przede wszystkim film o miłości, o miłości w czasach nieludzkich. Moja bohaterka, Zosia, na pewno nie spodziewała się, że wyląduje z wdowcem z dwójką dzieci, jeszcze dużo starszym od niej, na gospodarstwie. I tak na prawdę jej cały świat, wszystkie marzenia i plany legną w gruzach. Była młodą, jeszcze nieopierzoną dziewczyną, niedojrzałą, zakochaną w Ukraińcu. A musiała w ekspresowym tempie po prostu dojrzeć i jeszcze przejść przez te wszystkie po prostu niewyobrażalne rzeczy. I stanąć w tej całej rzezi sama z dzieckiem.