Krzysztof Zalewski był jedną z gwiazd charytatywnego SMYK FESTU, który odbył się pod patronatem RMF FM w małopolskich Myślenicach. "Gramy teraz sporo i byłoby nie w porządku, gdybyśmy chociaż odrobiny z tego wszystkiego, co robimy, nie poświęcili na jakiś charytatywny cel" - podkreślił w rozmowie z RMF FM. "Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, byłem w sytuacji, gdzie moja rodzina mocno potrzebowała pomocy. Wtedy znaleźli się ludzie wokół, przyjaciele, którzy nam pomogli. Nie wolno mi o tym zapomnieć" - wspominał. Opowiedział też o swojej roli w filmie o Kalinie Jędrusik "Bo we mnie jest seks". "Dla wszystkich, którzy tak jak ja, są fanami piosenek Kabaretu Starszych Panów, fanami Kaliny Jędrusik - to jest pozycja obowiązkowa" - ocenił.

REKLAMA

Cieszę się, że mogę zagrać charytatywny koncert. Gramy teraz sporo i byłoby nie w porządku, gdybyśmy chociaż odrobiny z tego wszystkiego, co robimy, nie poświęcili na jakiś charytatywny cel. Prywatnie wspieram różne fundacje. Fajnie jest też móc wesprzeć szczytny cel, robiąc to, co robię na co dzień - mówił RMF FM Krzysztof Zalewski przed koncertem na finał charytatywnego SMYK FESTU w Myślenicach.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Posłuchaj rozmowy dziennikarza RMF FM Macieja Nycza z Krzysztofem Zalewskim

Jest to piękna inicjatywa. Pomagamy trzem konkretnym dzieciakom. Zbieramy pieniądze na Kacperka, Madzię i Liliankę. Jest kwesta do puszek, ale też licytacje różnych przedmiotów. Poświęciłem jeden z moich ulubionych garniturów, w którym grałem m.in. na finale Męskiego Grania. Występowałem w nim również na Stadionie Narodowym obok Dawida Podsiadło. Mam bardzo miłe wspomnienia związane z tym ciuchem - przyznał. Licytacja wspomnianego garnituru jeszcze trwa - można do niej dołączyć tutaj.

Koncert Krzysztofa Zalewskiego na myślenickim festiwalu był tłumaczony na Polski Język Migowy. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie. Koncertu z "napisami" w języku migowym jeszcze nie miałem - zdradził artysta.

"Nie wolno mi o tym zapomnieć"

Czy Krzysztof Zalewski ma swojego prywatnego mistrza pomagania, kogoś, kto inspiruje go do dzielenia się dobrem?

Mógłbym wymieniać jakieś wielkie postaci, ale tak naprawdę moja partnerka jest dla mnie takim wzorem - przyznał artysta w rozmowie z RMF FM. To ona wyszukuje często jakieś akcje charytatywne. Podążam za jej głosem, za jej radą i za jej wyczuciem - dodał.

Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, byłem w sytuacji, gdzie moja rodzina mocno potrzebowała pomocy - wspominał Zalewski. Wtedy znaleźli się ludzie wokół, przyjaciele, którzy nam pomogli. Nie wolno mi o tym zapomnieć. Trzeba się dzielić tym, co się ma - podkreślił. Jestem w bardzo uprzywilejowanej sytuacji. Wykonuję zawód, który kocham. Byłoby niemoralne, gdybym się nie dzielił z tymi, którzy mieli może ostatnio mniej szczęścia - zauważył.

12 listopada do kin wejdzie film "Bo we mnie jest seks" w reżyserii Katarzyny Klimkiewicz, opowiadający o Kalinie Jędrusik. Krzysztof Zalewski zagrał w nim jedną z drugoplanowych ról. Nie przeszkadzam znakomitym aktorom, którzy ten film tworzą - stwierdził. Jego bohater ma na imię Lucek.

To jest kochanek Kaliny Jędrusik, młodszy od niej sporo. Jest to postać wzorowana na prawdziwej osobie - nie będę zdradzał, na kim. Musiałem się ogolić na gładziutko i przylizać włosy. Marysia Dębska, która prywatnie jest ode mnie młodsza, musiała nosić ciężki makijaż, żeby tę różnicę wieku można było odegrać - wyjaśniał Zalewski w RMF FM. Przyznał, że sam widział film już kilka miesięcy temu - na pokazie dla aktorów i ekipy.

Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Wiedziałem, że Marysia radzi sobie w tej roli, bo miałem z nią kilka scen, ale kiedy zobaczyłem całość to złapałem się za głowę, jak można tak bardzo przeistoczyć się w zupełnie innego człowieka na ekranie - relacjonował. Chwalił też Leszka Lichotę, który zagrał męża Kaliny Jędrusik - pisarza Stanisława Dygata. Przeistoczył się z Rambo - Rebrowa, supertwardziela, w jowialnego intelektualistę w sweterku - opowiadał.

Bardzo serdecznie zachęcam państwa do obejrzenia tego filmu. Jest prześliczny, pastelowy, muzyczny, wzruszający - wyliczał Zalewski. Zauważył, że mimo lekkiej formy, obraz porusza ważne i aktualne tematy - m.in. molestowania w pracy i wykorzystywania przez mężczyzn swojej pozycji zawodowej itp. Dla wszystkich, którzy tak jak ja, są fanami piosenek Kabaretu Starszych Panów, fanami Kaliny Jędrusik - to jest pozycja obowiązkowa - ocenił.