Znamy więcej szczegółów dotyczących okoliczności śmierci Keitha Flinta, wokalisty grupy The Prodigy. Według niepotwierdzonych doniesień popełnił samobójstwo. Informację o takiej treści umieścił na Twiterze Liam Howlett - przyjaciel wokalisty i muzyk.

REKLAMA

"Nie wierzę, że to piszę, ale nasz brat Keith odebrał sobie w miniony weekend życie" - napisał Liam Howlett.

Przyczyny śmierci na razie oficjalnie nie potwierdzono. Ustali ją dochodzenie koronera.

Keitha Flinta znaleziono martwego wczoraj rano w jego domu w Great Dunmow, w hrabstwie Essex.

Jak donoszą brytyjskie media, zaledwie kilka dni wcześniej Flint rozstał się z żoną, japońską DJ-ką Mayumi Kai. Od pewnego czasu zmagał się z depresją i możliwe, że ponownie sięgnął po narkotyki. Wystawił także na sprzedaż dom, w którym niegdyś mieszkał ze swoją partnerką.

Keith Flint był natomiast w bardzo dobrej kondycji fizycznej. Zaledwie dwa dni przed śmiercią wziął udział w biegu przełajowym na 5 kilometrów, pobijając swój życiowy rekord.

Media przypominają wywiad, którego udzielił kilka lat temu. Flint mówił wówczas, że nie planuje starości, ponieważ w odpowiednim momencie zamierza odebrać sobie życie. Wtedy nie traktowano tych słów poważnie.

Keith Flint był kontrowersyjnym artystą. Uwagę przyciągała nie tylko jego muzyka, lecz także wygląd - tatuaże, charakterystyczna fryzura i metalowa biżuteria na twarzy. Według jego przyjaciół był niezwykle ciepłą osobą. Niedawno zakończył trasę po Wielkiej Brytanii i Australii. W maju miał wystąpić w Stanach Zjednoczonych.