To film, który umiejętnie flirtuje z niebezpieczeństwem. Nadaje złu maskę klauna - pisali krytycy o "Jokerze" Todda Phillipsa. Nagrodzoną weneckim Złotym Lwem opowieść o najsłynniejszym psychopacie w historii popkultury, granym przez Joaquina Phoenixa można od dziś oglądać w polskich kinach.

REKLAMA

Początkowo do roli Jokera przymierzany był Leonardo Di Caprio, a Joaquin Phoenix miał zagrać inną nikczemną postać z komiksów DC Comics - Lexa Luthora w filmie "Batman vs. Superman: Świt sprawiedliwości" Zacka Snydera. Ostatecznie rola ta przypadła Jessemu Eisenbergowi, a trzykrotnie nominowany do Oscara aktor otrzymał propozycję pracy na planie "Doktora Strange" Scotta Derricksona, gdzie miał być potężnym czarodziejem walczącym z siłami ciemności. Odrzucił ją po długich negocjacjach. Gdy w 2017 r. Todd Phillips zaproponował mu angaż w "Jokerze", także nie zanosiło się na to, że publiczność zobaczy jego kreację czołowego antagonisty Batmana na wielkim ekranie. Rozmowy ciągnęły się miesiącami, a Phoenix nie potrafił powiedzieć "tak".


Jak przyznał w jednym z wywiadów, zawsze trudno mu było odciąć się od postaci, które grał. Kiedy widział siebie na ekranie, odczuwał zdenerwowanie. Dlatego zazwyczaj nie oglądał filmów ze swoim udziałem. Decyzja o przyjęciu roli nie była łatwa także dlatego, że Phoenix podziwiał niezapomniane kreacje Jokera, które stworzyli Jack Nicholson w "Batmanie" Tima Burtona (1989 r.) i Heath Ledger w "Mrocznym rycerzu" Christophera Nolana (2008 r.). Przedtem, jako nastolatek, bardziej niż całe uniwersum DC Comics cenił antybohaterów Marvela. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć Toddowi. I nagle coś mnie do tej historii przyciągnęło. To ewoluowało w miarę naszych spotkań. Ta rola okazała się czymś więcej niż się spodziewałem. To było jedno z najlepszych doświadczeń w mojej karierze - wspominał podczas festiwalu w Toronto.

Zainspirowany filmami Scorsese

Phoenixa ostatecznie przekonało to, że "Joker" Phillipsa nie jest typową adaptacją komiksu, ale studium postaci zainspirowanym "Taksówkarzem", "Wściekłym Bykiem" i "Królem komedii" Martina Scorsese. Zdaniem reżysera filmy z końca lat 70. i 80. wyróżniały się "prawdziwą jakością", którą - jak przyznaje "po prostu kochał". Nie miałem zamiaru robić kolejnego filmu na podstawie komiksu. Powstało ich już wiele. Chciałem zaoferować widzowi nowe spojrzenie na Gotham City i jego mieszkańców - wyjaśnił twórca, dotychczas kojarzony głównie z komediową trylogią "Kac Vegas".

Wykreowanego przez Phoenixa Arthura Flecka poznajemy jako nieudolnego klauna, który niedawno wyszedł z zakładu psychiatrycznego i na jednej z ulic Gotham City pada ofiarą chuliganów. Mężczyzna cierpi na niezrozumianą przez otoczenie chorobę - niekontrolowane napady śmiechu. Wolny czas poświęca opiece nad matką (w tej roli Frances Conroy), która także zmaga się z chorobą psychiczną, a jej jedyną rozrywkę stanowi oglądanie telewizyjnego show Murraya Franklina (granego przez Roberta De Niro). Kobieta pisze także listy do swojego dawnego pracodawcy, lokalnego magnata Thomasa Wayne'a (Brett Cullen), którego darzyła głębokim uczuciem. Gdy korespondencja trafia w ręce Arthura, budzi się w nim przeczucie, że Wayne jest jego ojcem. Odrzucony przez społeczeństwo mężczyzna zaczyna pragnąć zemsty.

Film odniósł ogromny sukces na tegorocznym festiwalu w Wenecji, pomimo tego że - jak zauważył m.in. David Rooney w "The Hollywood Reporter" - zakwalifikowanie inspirowanej komiksem historii do konkursu głównego tak nobliwej imprezy początkowo wydawało się ryzykownym posunięciem. Owacja po pierwszym pokazie trwała osiem minut, a jury pod przewodnictwem Lucreci Martel przyznało "Jokerowi" najważniejszą nagrodę festiwalu - Złotego Lwa. Na Lido mówiono sporo o tym, że wyprodukowany m.in. przez Bradleya Coopera i Martina Scorsese film za kilka miesięcy może stać się pierwszą w historii fabułą o komiksowym antybohaterze, która otrzyma Oscara.

Również wśród krytyków, którzy przyjechali do Wenecji, przeważały pozytywne opinie. Owen Gleiberman ("Variety") stwierdził, że "Joker" to "neo "Taksówkarz", "unikalny film komiksowy, który oddaje to, co dzieje się w realnym świecie". Zwrócił uwagę także na "zadziwiającą" grę Joaquina Phoenixa, którego taniec na betonowych schodach określił jako "moment transcendentalnego szaleństwa" przypominający choreografie Michaela Jacksona. Film Phillipsa umiejętnie flirtuje z niebezpieczeństwem. Nadaje złu makijaż i maskę klauna - podsumował krytyk. Dla kontrastu Peter Bradshaw ("The Guardian") ocenił obraz Phillipsa jako "największe rozczarowanie tego roku". Film o superbohaterze wyróżnia się mocną rolą Joaquina Phoenixa, ale obciążają go realistyczne detale i żmudny materiał - napisał.

Kontrowersje wokół premiery w Wenecji

Premiera "Jokera" w Wenecji nie obyła się bez kontrowersji. Sprzeciw wobec niej wyraziły rodziny ofiar strzelaniny z 2012 r., do której doszło w jednym z kin w stanie Kolorado w trakcie premierowej projekcji filmu o Batmanie. W liście skierowanym do Warner Bros uznały, że uczynienie złoczyńcy bohaterem filmu jest "skandalicznym pomysłem", ponieważ produkcja "może inspirować do przemocy" i "wywołać podobne ataki". W odpowiedzi na te zarzuty wytwórnia zapewniła, że ani fikcyjna postać Jokera ani obraz "nie popierają jakiejkolwiek przemocy w świecie rzeczywistym". Film, jego twórcy i studio filmowe nie zamierzają ukazywać tej postaci jako bohatera - czytamy w oświadczeniu.

Do sprawy odnieśli się także Phillips i Phoenix. Pierwszy z nich zwrócił uwagę, że film należy "oglądać z otwartym umysłem". To opowieść o braku miłości, traumach z dzieciństwa i braku współczucia na świecie. Sądzę, że publiczność poradzi sobie z tym przesłaniem - powiedział w wywiadzie dla portalu IGN. Dodał, że inicjowanie debaty dotyczącej trudnych tematów należy do istoty sztuki. Jeśli ktoś chce sztuki nieskomplikowanej, może zacząć kaligrafować. Kręcenie filmów zawsze będzie sztuką skomplikowaną - stwierdził reżyser. Podobnego zdania był Phoenix, który podkreślił, że wskazywanie publiczności różnicy między dobrem a złem "nie stanowi obowiązku twórcy". Jeżeli ktoś ma duże zaburzenia emocjonalne, może znaleźć paliwo w dowolnym miejscu. Prawda jest taka, że nigdy nie wiesz, co się nim okaże (...). Ale nie możesz żyć z poczuciem, że nie możesz stawiać pytań, bo ktoś może poczuć się dotknięty - wyjaśnił.

Będzie sequel?

Choć "Joker" z założenia miał stanowić zamkniętą całość, miłośnicy komiksowej postaci czekają na kontynuację filmu. Ich nadzieje podsyca sam reżyser, który w niedawnej rozmowie z "Total Film Magazine" podkreślił, że jeśli obraz odniesie sukces frekwencyjny, realizacja sequelu będzie "bardzo prawdopodobna". Z Joaquinem mógłbym zrobić wszystko. Każdego dnia tygodnia. Nie ma drugiego takiego jak on. Jeśli tylko by zechciał, jeśli ludzie przyjdą do kin obejrzeć film, a przedstawiciele Warnera powiedzą nam: Wiecie co? Moglibyście wymyślić coś - cóż, mam poczucie, że razem moglibyśmy wymyślić coś całkiem cool - ocenił Phillips.