Kontrowersyjny film "Habemus Papam - mamy papieża" został nagrodzony w Cannes długimi owacjami. Po wieczornym pokazie festiwalowi goście na stojąco oklaskiwali twórcę filmu - znanego włoskiego reżysera Nanniego Morettiego oraz grających w nim aktorów - m.in. Jerzego Stuhra.

REKLAMA

Moretti podkreślił, że jego tragikomedii o nowo wybranym papieżu, który wpada w depresję i ucieka na trzy dni z Watykanu, nie należy traktować jako atak na Kościół. Zauważył, że nie było protestów Stolicy Apostolskiej po wejściu tego filmu na ekrany włoskich kin.

Wyjaśnił też, że umieszczenie na początku "Habemus Papam" archiwalnych zdjęć z pogrzebu Jana Pawła II nie było przypadkiem - stworzyło to bowiem kontrast. Żeby pokrzepić ogarniętego paniką ekranowego papieża, bohaterowie filmu przypominają mu, że jego poprzednik miał tak silną wolę, iż z oddaniem wypełniał swoje obowiązki, mimo postępującej choroby.

Trzeba mieć odwagę pokazać przywódców Kościoła od ludzkiej strony - jeden papież może być silny, inny - całkowicie zagubiony - wyjaśnił odtwórca głównej roli Michel Piccoli.