„Śmierć warta zachodu” to zbiór reportaży, wywiadów i esejów, których tematem jest służba. Ta dla kraju i dla drugiego człowieka. "Pytamy czym jest służba, służba dla ojczyzny, czym jest bohaterstwo, kim są ci ludzie, którzy dbają o nasze bezpieczeństwo i którzy są w stanie oddać za nas swoje życie. (...) Pytamy też, czy śmierć jest warta zachodu. I czym jest w tym wszystkim państwo" - opowiada w rozmowie z RMF FM Magdalena Rigamonti, współautorka i współredaktorka książki.

REKLAMA

Za punkt wyjścia autorom posłużyły m.in prawdziwe historie podopiecznych "Fundacji Dorastaj z Nami", w tym osieroconych dzieci. Wśród bohaterów książki jest żołnierz, który zginął w Afganistanie i pozostawił piątkę dzieci, a także policjant ratujący nastolatka, którego porwały fale na plaży w Gąskach. Osierocił dwójkę dzieci.

Autorami reportaży, esejów i wywiadów jest dziesięcioro cenionych autorów - Cezary Łazarewicz, Piotr Siemion, Magdalena Rigamonti, Paweł Reszka, Brygida Grysiak, Robert Mazurek, Dorota Łosiewicz, Małgorzata Sidz, Jan Rojewski oraz Maksymilian Rigamonti, który jest autorem zdjęć do książki.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Ukazała się książka "Śmierć warta zachodu". Rozmowa ze współautorką Magdaleną Rigamonti

FRAGMENTY WYBRANYCH REPORTAŻY I WYWIADÓW ZAMIESZCZONYCH W KSIĄŻCE "ŚMIERĆ WARTA ZACHODU"

1. Wszystko rozgrywa się około trzynastej, trzydzieści metrów od brzegu, na wzburzonym morzu na wysokości pola namiotowego "U Zosi". W wodzie jest rodzeństwo nastolatków - chłopiec i dziewczyna, którzy walczą z falą. Dziewczynie udaje się złapać grunt i wykaraskać z wody, ale chłopak się szamoce i wzywa pomocy. Na pomoc biegną chłopcy spod wydmy i Marek. Przed skokiem do wody mówi Mireli, że ma wezwać pomoc i czekać na niego na brzegu. Nie reaguje, gdy krzyczy za nim, że ma wrócić. Wszystko trwa kilka sekund. Gdy chłopcy wyciągają z wody topielca, podchodzi do nich i pyta, czy nie widzieli jej męża. Nie widać go w morzu, ani nie wyszedł na brzeg. Mirela z córką czekają na niego jeszcze chwilę, zanim podniosą alarm. Ruszają poszukiwania. Dryfujące ciało w niebieskiej koszulce wypatruje po kilku godzinach jeden z ratowników. Wyciągają Marka na brzeg, zasłaniają białym parawanem, a potem pakują w czarny plastikowy worek.

Fragment reportażu "Pozdrowienia z morza" Cezarego Łazarewicza

2. Te wszystkie uprawnienia i zdolności zamknięto później w kilku zdaniach: "Był policjantem zdyscyplinowanym, pracowitym i otwartym na innych ludzi, a także dyspozycyjnym i oddanym służbie. Posiadał duże umiejętności w zakresie realizacji zadań związanych z fizycznym zwalczaniem terroryzmu, przeciwdziałania i likwidacji aktów terroru. Wykonywał zadania wymagające zastosowania specjalnej taktyki i umiejętności oraz prowadził zajęcia w ramach szkolenia i doskonalenia zawodowego. Był szczególnie zaangażowany w wyszkolenie strzeleckie policjantów" - czytamy w rozkazie 2411, nadającym Koziarskiemu pośmiertnie stopień podkomisarza.

Fragment reportażu "Z narażeniem życia" Doroty Łosiewicz

3. Magdalena Rigamonti: Panie doktorze, w Afganistanie ginie żołnierz. Ginie tata, mąż, syn. Zostaje mama, małe dzieci...

Piotr Siemion.: Ginie na służbie.

Jakub Szumański: I powinno być tak, że państwo jest wdzięczne za tę służbę. Nie zawsze jest. Nie zawsze to okazuje. Do tego dochodzi bardzo silna komponenta, a mianowicie porzucenie... Ludzie, którzy zostają żywi, ci najbliżsi, ale nie tylko, bo czasem i przyjaciele, i koledzy, czują się porzuceni przez tego człowieka. Przecież był młody, zdrowy, nic nie zapowiadało jego odejścia, po czym ginie. To jest jak scena w teatrze szekspirowskim: na deskach leży mąż, nieżywy, a żona krzyczy: dlaczego mi to, skurwysynu, zrobiłeś? Rozumiecie państwo, że ten element porzucenia jest szalenie istotny. Człowiek po stracie w złości myśli: on mi umarł, a nie: on umarł. Tu to słowo "mi" jest bardzo ważne. Poczucie porzucenia, do tego wielka złość. A wszystko tłumione. Kiedy ktoś płacze po stracie, to łatwo się nim zaopiekować, przytulić, zaproponować pomoc, licząc przy tym na wdzięczność. Natomiast kiedy ktoś jest wściekły, to w złości będzie nam ubliżał, awanturował się. I to jest normalne, trzeba pozwolić przeżyć to porzucenie...

Fragment rozmowy "Dusza się płucze" Magdaleny Rigamonti i Piotra Siemiona z doktorem Jakubem Szumańskim, psychiatrą i psychoterapeutą

4. Anna opowiada, że często z dziećmi wyjeżdżali. Odwiedzali rodzinę, jeździli na biwaki, nad jezioro Woświn w Cieszynie, do Stargardu.

- Mąż pilnował tego, żebyśmy jeździli też do jednostki - mówi. - Kuba bardzo to lubił. Kochał wojsko. Anna pokazuje zdjęcie małego Kuby w mundurze. Ale to najstarszy Kamil jest dziś w wojsku. Prawie.

- Nie jestem jeszcze w jednostce, w rezerwach jestem - mówi Kamil. - Nie zdążyłem wyleczyć zębów i dlatego się nie dostałem. A teraz z powodu koronawirusa nie przyjmują. Jak wirus się skończy, to mnie przyjmą. Chciałby bardzo, bo innej pracy sobie nie wyobraża. Mówi, że pracował w różnych miejscach, ale praca w cywilu to nie dla niego. Pytam, czy to z powodu taty? Stanowczo zaprzecza. Wybrał tę samą jednostkę, ale chce w niej - jak mówi - pisać swoją historię.

Fragment reportażu "Zawsze na niego czekała" Brygidy Grysiak

5. - Wie siostra, co pisali internauci?

- Pewnie różne rzeczy.

- Że bohaterki, że heroizm, że są z was dumni, że święte, że jasna twarz kościoła.

- Nie, nie, nie! Jakie bohaterstwo?!

- Dobrowolnie pójść do domu Pomocy Społecznej z zakażonymi koronawirusem to nie jest bohaterstwo? - Żadne, absolutnie żadne.

- Poświęcenie?

- A co to jest poświęcenie?

- Nie wiem, niech siostra mi powie.

- Ja lubię wyzwania. Wiele razy w życiu byłam naprawdę zmęczona. Pamiętam, jak w Kamerunie zaczęłam sprowadzać kontenery z darami z Polski, to nie spałam po trzy noce, dosłownie, bo trzeba było jechać do portu, wypakować, rozdać, pozałatwiać. Albo mieliśmy kilkudniowe sesje w odległych wioskach i spaliśmy u ludzi. Gryzły nas pchły, wszelkie robactwo, nie dawały spać nietoperze, a trzeba było normalnie pracować.

- I to nie jest poświęcenie?

- (śmiech) Czy ja wiem? Życie jest piękne, chociaż nie zawsze łatwe.

Fragment rozmowy "Zawsze jest coś do zrobienia" Roberta Mazurka z siostrą Tadeuszą Frąckiewicz OP ze Zgromadzenia Sióstr św. Dominika, misjonarką