3 lutego premiera pierwszego singla z nowej płyty Depeche Mode. "Where's The Revolution" pochodzi z album "Spirit", który ukaże się 17 marca. Zespół Depeche Mode wystąpi też w Polsce. 21 lipca zagra na Stadionie Narodowym w Warszawie. Z Andy'm Fletcherem - klawiszowcem jednego z najpopularniejszych zespołów świata - spotkałam się w Mediolanie. "Czekamy na trasę z niecierpliwością, to cudownie znów być z fanami. Kiedyś wariowaliśmy. Ostro imprezowaliśmy. Dziś jesteśmy dużo bardziej trzeźwi, więc koncerty będą na 100 procent" - obiecuje w rozmowie z RMF FM artysta.

REKLAMA

Fani z Polski

Od rana muzycy zespołu udzielają wywiadów. Jestem umówiona na rozmowę z Andy'm jako ostatnia i przychodzę do jednego z najbardziej eleganckich mediolańskich hoteli z nadzieją, że ma jeszcze siłę odpowiadać na pytania.

Czuję się trochę jak doktor przyjmujący pacjentów - śmieje się Fletcher na powitanie. I podsuwa mi talerz z owocami. Przygotowali go dla mnie i będzie im przykro, że nie zjadłem, więc musisz mi pomóc - mówi Andy. Obrane ze skórki białe jabłka i czerwone truskawki. Typowo polskie owoce - podrzucam. I zaczynamy rozmawiać... o polskiej fladze.

Wiemy, że polscy fani są szaleni, ale w pozytywnym sensie. Zawsze na koncertach przygotowują dla nas wyjątkowe niespodzianki. Widzimy to, doceniamy. Ale widzimy też, że podróżują z nami po Europie i po świecie, mają ze sobą biało-czerwone flagi i od razu wiemy, że są z Polski - uśmiecha się Andy Fletcher.

I wspomina pierwsze koncerty za żelazną kurtyną, w takich krajach jak Polska, Węgry i dawna Czechosłowacja. Nie dostaliśmy za te koncerty pieniędzy, ale daliśmy ludziom nadzieję, to wtedy było dla nas najważniejsze - podkreśla muzyk.

Nowy spirit

Nowym producentem nowego albumu został James Ford. Do tej pory pracowaliśmy w studiu dość powoli, ale razem z Jamesem to się zmieniło. On jest szybki - mówi Andy. Ten album, najogólniej mówiąc, odzwierciedla to, co myślimy o świecie. A świat jest dziś w dziwnym miejscu. Do tej pory nasze utwory głównie dotyczyły życia, osobistych emocji. Teraz dotyczą problemów, z którymi nie radzi sobie świat. Nie możemy tego przecież zignorować. To nas boli. To nas dotyka - mówi Andy Fletcher.

Nawiązując do tytułu pierwszego singla "Where's The Revolution" z nowego albumu pytam go, gdzie jest ta rewolucja. Rewolucja może być wszędzie. Jest na przykład tam gdzie Brexit. Tam, gdzie zwycięża nacjonalizm. Jest tam gdzie ludzie zamiast się jednoczyć, występują przeciwko sobie. (...) Myślę, że ten album zaskoczy naszych fanów. Mam taką nadzieję - mówi Fletcher.

Czwarty Depesz

Anton Corbijn to znany reżyser, artysta wideo i fotograf. Reżyserował m.in. teledyski Depeche Mode, w tym słynny "Personal Jesus" z 1989 roku. Teraz będzie czuwał nad nową trasą koncertową jako reżyser. Jesteśmy szczęściarzami - mówi mi Andy Fletcher. Anton miał robić film, ale ta produkcja nieco przesunęła się w czasie i mógł z nami ponownie pracować. Nakręci z nami materiały filmowe, które wykorzystamy podczas koncertów, zaprojektował okładkę, zrobił nam zdjęcia. On nas doskonale zna. Wie, że jacy jesteśmy. Jakie mamy poczucie humoru i co jest dla nas ważne. Jest jak czwarty członek zespołu Depeche Mode - podkreśla Andy Fletcher.

Rozmawiamy też o tym, jak ważne są dla zespołu strona wizualna koncertów i teledyski. Niedawno pojawiła się Video Singles Collection. Trzypłytowy album DVD z przełomowymi teledyskami grupy Depeche Mode. Wydaliśmy nawet te złe, te z młodości, te z początków kariery, te, których oglądanie powoduje u nas lekkie zawstydzenie - śmieje się Andy Fletcher.

Celebryci

Rozmawiamy o tym, jak zmieniło się pojęcie "gwiazda" i jak jest dziś nadużywane. I o celebrytach znanych tylko dlatego, że są bohaterami żenujących sytuacji. Pytam Andy'ego, czy to nie frustruje prawdziwych artystów. Nie bardzo. Wystarczy nam, że nie jesteśmy celebrytami. I że nikt nas tak nie nazywa. Jesteśmy gwiazdami muzyki. Ale dla nas najważniejsza jest możliwość prowadzenia normalnego życia. W Londynie, w którym mieszkam, spokojnie mogę wyjść do kina, restauracji czy pubu. Moja publiczność mnie rozpoznaje, ale nie histeryzuje na mój widok - uśmiecha się Andy Fletcher. Czasem myślę o tym, jak frustrujące musi być to ciągłe bycie pod obstrzałem paparazzi, to ciągłe oglądanie siebie w tabloidach. Nie zniósłbym tego - dodaje muzyk.

Rodzina jest najważniejsza

Mówi, że jest szczęściarzem. Że oprócz tego artystycznego, ma też zwykłe życie. Udaną rodzinę.

Wychowywanie dzieci to trudna praca. Nie ma podręcznika jak to zrobić, każde dziecko jest inne, każde też inaczej przeżywa swój nastoletni bunt - mówi Andy, który ma dwoje dzieci.

Życie w rodzinie, w której jest artysta jest bardzo trudne. Mnie ciągle nie było, byłem w trasie. Wyrosły na normalnych ludzi, choć w takim świecie łatwo się zachłysnąć i zwariować - mówi ze wzruszeniem muzyk. Jestem dumny z moich dzieci - podsumowuje Andy Fletcher.

Teraz znów muszą opuścić rodziny, bo wyruszają w trasę. Najbardziej męczące nie są wcale koncerty, tylko to podróżowanie po całym świecie i to przemieszczanie się tak daleko w dość krótkim czasie. Te hotele, loty, bo pamiętaj, że my jesteśmy już coraz starsi - mówi Andy. Ale czekamy na trasę z niecierpliwością, to cudownie znów być z fanami. Kiedyś wariowaliśmy. Ostro imprezowaliśmy. Dziś jesteśmy dużo bardziej trzeźwi, więc koncerty będą na 100 procent - obiecuje Andy Fletcher.

Do zobaczenia w Polsce

Wchodzi miła pani, żeby oznajmić, że czas przeznaczony na rozmowę właśnie minął. Zespół musi jechać na sesję. Więc umawiamy się na następne spotkanie. Fani Depeche Mode, którzy wiedzieli, że wybieram się na wywiad prosili, by przekazać, że bardzo czekają na koncert w Polsce. Andy uśmiecha się szeroko i mówi, że bardzo lubi przyjeżdżać do Polski. Jakiś czas temu był w Katowicach, przyjechał jako DJ ze swoim setem, bo bycie DJ-em wciąż sprawia mu przyjemność. Pokazuję mu jeszcze przy pożegnaniu nazwę ulicy, bo tabliczkę widać przez okno. Spotkaliśmy się przy ulicy Jezusa, Via Gesù. To taki nasz Personal Jesus - żartujemy.

I widzimy się na koncercie w Polsce!