"Byłam bardzo poruszona. Myślę, że to naprawdę piękny film" – tak swoje odczucia po obejrzeniu najnowszego filmu Jerzego Skolimowskiego "IO" opisuje w RMF FM Agnieszka Holland. Obraz miał swoją światową premierę na festiwalu w Cannes, gdzie walczy o Złotą Palmę. Agnieszka Holland uczestniczy w tej prestiżowej imprezie jako szefowa jury konkursu filmów dokumentalnych. W rozmowie z dziennikarką RMF FM Katarzyną Sobiechowską-Szuchtą opowiada m.in. o tym, jak zmienia się rola i postrzeganie dokumentów oraz o tym, jak przeżywa święto kina w czasie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. "Mam poczucie jakiegoś surrealizmu, dysonansu. Tu czerwone dywany, szampany, a tam giną ludzie" - zwraca uwagę reżyserka.

REKLAMA

Agnieszka Holland przyznaje w rozmowie z RMF FM, że początkowo miała pewne wątpliwości dotyczące najnowszego obrazu wyreżyserowanego przez Jerzego Skolimowskiego.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Agnieszka Holland w RMF FM: "IO" Skolimowskiego to naprawdę piękny film

Przez pierwsze 10 minut nie byłam pewna, czy to nie będzie wysilone, ale potem... Bardzo wzruszający film, bardzo piękny wizualnie i muzycznie. Dotykający kondycji ludzkiej i nieludzkiej w sposób bardzo nowoczesny, a jednocześnie bardzo uniwersalny - analizuje. Prawdziwe, głębokie współczucie we mnie wywołuje tylko los zwierząt, bo ludzie sobie zasłużyli na swój. Bardzo byłam poruszona - dodaje.

Holland zgadza się ze stwierdzeniem, że film Skolimowskiego w pewnym sensie koresponduje z wyreżyserowanym przez nią kilka lat temu "Pokotem" na podstawie powieści Olgi Tokarczuk. "Pokot" był bardziej wprost, bohaterka wykrzyczała wszystko, co uważała. Tutaj głównym bohaterem jest osiołek, a on milczy - zwraca uwagę.

Reżyserka "W ciemności" i "Szarlatana" w tym roku stoi na czele jury, które ocenia w Cannes filmy dokumentalne. W rozmowie z Katarzyną Sobiechowską-Szuchtą opowiada m.in. o tym, skąd jej zdaniem bierze się rosnąca popularność dokumentów.

"Kino fabularne odwróciło się od rzeczywistości"

Kino fabularne przez swoją ociężałość, ale też uwikłanie finansowe, odwróciło się od rzeczywistości, od kontrowersyjnych, bolesnych tematów, które dotykają trzewi - analizuje. Nagle filmy dokumentalne wypełniają tę lukę, ale też są często bardzo innowacyjne - zwraca uwagę Holland. Dodaje, że dokumenty często opowiadają o ludziach, którzy "nie są fotogeniczni" dla twórców filmów fabularnych.

Holland w RMF FM zwraca uwagę na pokazywany w Cannes - choć poza konkursami - film dokumentalny "Mariupol 2". Obraz został nakręcony przez Mantasa Kvedaravičiusa, litewskiego filmowca zabitego przez Rosjan w Mariupolu. Materiał z oblężonego miasta wywiozła jego narzeczona, która potem uczestniczyła w montażu.

Jest bardzo minimalistyczny, pokazuje miniwycinek życia w Mariupolu w trakcie tej strasznej masakry. Odbiera się go przez kontekst śmierci reżysera i tego, co tam się ciągle dzieje - wyjaśnia polska reżyserka.

"Tu czerwone dywany, szampany, a tam giną ludzie"

Mam poczucie jakiegoś surrealizmu, dysonansu - przyznaje w RMF FM Agnieszka Holland, pytana o to, jak odnajduje się na festiwalu w Cannes, mając świadomość, że na Ukrainie trwa wojna. Tu czerwone dywany, szampany, a tam giną ludzie. W różnych moich mieszkaniach w różnych krajach mieszkają Ukraińcy, którzy uciekli przed wojną - opisuje reżyserka.

Mam w jury Ukrainkę, która przyjechała wprost z Kijowa, której mąż jest tam w armii. Ona drży o niego. Przyjechała z 12-letnim synkiem - relacjonuje rozmówczyni Katarzyny Sobiechowskiej-Szuchty. Dodaje, że gdy - w ramach promocji pokazywanego na festialu filmu "Top Gun: Maverick" - na canneńskim niebie pojawiły się nisko lecące myśliwce, ukraińska jurorka się rozpłakała. Potem były fajerwerki, które też nie kojarzą się koniecznie obecnym tu dość licznie Ukraińcom inaczej niż tak, że coś znowu na nich leci. To jest wszystko trochę bezmyślne - ocenia ostro Holland.

Czy Cannes kreuje nowe kierunki w światowym kinie? PR-owe znaczenie festiwalu się znacznie zmniejszyło. Wygrywały filmy, których ludzie nie oglądali, których nawet nie kupowano do amerykańskiej dystrybucji. Teraz jest próba znalezienia równowagi - stwierdza Holland. Dopuszcza się tu mało nowych ludzi. Jest to taki zamknięty klub, głównie chłopców. Mnie do niego nie wpuszczano przez lata - wspomina.