W sobotę w nadmorskim kurorcie Hammamet w Tunezji dobiegły końca zdjęcia do filmu "W pustyni i w puszczy". Budżet filmu, który potrwa około 110 minut i trzyodcinkowego serialu telewizyjnego, wyniesie 4,2 miliona dolarów.

Pożegnanie wyjeżdżających z Medinet na inspekcję kanałów panów Tarkowskiego (Artur Żmijewski) i Rowlisona (Andrzej Strzelecki) ze Stasiem (Adam Fidusiewicz) i Nel (Karolina Sawka) oraz popis Stasia w strzelaniu ze sztucera był jedną z ostatnich scen, którą kręcono w Tunezji. Ujęcia realizowano w nadmorskiej posesji należącej do najpiękniejszych na całym wybrzeżu Morza Śródziemnego. "Odpoczywali tu Sophia Loren, Catherine Deneuve, Jean-Paul Belmondo" - chwalił się właściciel posesji i pięknego ogrodu, Francuz z amerykańskim paszportem. Majątek zbił na handlu szampanem i przyznał, że ma słabość do artystów, których często zaprasza do swojej letniej posiadłości. Polskim filmowcom udostępnił ją nieodpłatnie.

W scenie brali też udział: guwernantka pani Olivier (Agnieszka Pilaszewska), Arab Chamis (Konrad Imiela) oraz pies Saba - wielki dog niemiecki szczycący się tytułem championa RPA. "Saba jest piękna, ale trochę niemrawa. Głównie śpi na planie. Aby ją pobudzić musimy używać faceta z żółtym kaskiem motocyklisty" - zdradza reżyser. Tryska natomiast energią Adam Fidusiewicz. "Lubię postać Stasia, bo go rozumiem. Jest odważny, świetnie strzela i jeździ konno, jak trzeba potrafi być opiekuńczy i odpowiedzialny. Sam chciałbym takim być" - powiedział. Najbardziej podobały mu się sceny akcji. "Gdy zabijałem lwa, albo Arabów, którzy nas uprowadzili, Gavin Hood próbował wzbudzić we mnie odpowiednie emocje i na ogół mu się to udawało" - opowiada filmowy Staś.

8-letnia Karolina Sawka, którą podczas zdjęć opiekowali się rodzice, dzielnie znosiła trudy związane z realizacją filmu. "Poznałam mnóstwo dzikich zwierząt, a najbardziej polubiłam pewnego wielbłąda, który pozwalał się poić wodą mineralną z butelki i podobał mi się słoń King, który miał wilgotną trąbę, a Saba ugryzła mnie już przy pierwszym poznaniu" - zwierzała się mała aktorka.

Zdaniem reżysera, "W pustyni i w puszczy", choć jest polską historią, to ma uniwersalny wymiar. "Miłość, strach, zazdrość - to uczucia, które znają i rozumieją wszyscy. Dlatego ten przygodowy film powinien ekscytować młodą publiczność w wielu krajach" - uważa. Według producenta Waldemara Dzikiego, realizacja filmu przebiegała bez większych zakłóceń i przykrych niespodzianek. "Tylko raz harmonogram zdjęć był zagrożony - gdy przenosiliśmy plan z RPA do Tunezji. Ważący 17 ton sprzęt utknął nieoczekiwanie w Dubaju. Pomógł nam polski ambasador i transport dotarł na czas do Tunisu" - wspomina.

Przypomnijmy: ekranizację powieści Henryka Sienkiewicza rozpoczął 31 lipca w RPA Maciej Dutkiewicz, którego z powodu choroby zastąpił po kilku dniach południowoafrykański reżyser Gavin Hood. "Otrzymałem telefon z propozycją i zdecydowałem się prawie natychmiast, choć przedsięwzięcie wydawało się szalone. Nie znałem polskiego, a w szkole filmowej ostrzegano mnie, by strzec się jak ognia pracy z dziećmi i zwierzętami" - zwierza się młody reżyser z RPA, mieszkający na co dzień w Londynie. "Okazało się, że młodzi odtwórcy głównych ról byli bardzo pojętnymi aktorami i znakomicie znieśli trudy zdjęć w afrykańskim buszu. Myślę, że mamy za sobą kawał dobrej roboty" - podsumował Hood.

00:30