Jest stary. Bardzo stary. Ma już ponad 100 lat. Jego kistoria, jego koleje losu, silnie związane są z historią kraju. Przeżywał wzloty i upadki, przez wieki poraża magią teatru, teatru przez duże "T". O czym mowa? Oczywiście o Teatrze Starym...

Początki były trudne

Wszystko zaczęło się 1 stycznia 1799 roku. Do tego czasu "aktorowie" jak ich wówczas nazywano "sztuki dawali" w wynajętych na ten cel salach Pałacu Spiskiego. Stary Teatr, którego secesyjny gmach stał się z czasem niemal wizytówką Krakowa swe istnienie zawdzięcza Jackowi Kluszewskiemu. Ten starosta brzegowski miał zainteresowania o wiele szersze, niż przeciętny pracownik ówczesnej "administracji państwowej" - był obeznany z teatrem zagranicznym, nieobca była mu też opera. Kluszewski walczył o przywilej wyłącznego prowadzenia teatru w Krakowie. Kiedy go już otrzymał, zobowiązał się przenieść przedstawienia do nowego budynku. A że był posiadaczem kamienic stojących w narożu placu Szczepańskiego i ulicy Jagiellońskiej, zatem przebudował to, co miał i w ten sposób stworzył gmach znany obecnie jako "Stary Teatr". Z tego pionierskiego okresu nie zachowało się wiele pamiątek - nieliczne zachowane afisze wskazują, że w nowopowstałym budynku grywano przede wszystkim lekkie komedie i melodramaty, pojawiały się też sztuki polskich pisarzy oświeceniowych: Zabłockiego, Niemcewicza, Bogusławskiego. Jednak, co już na pierwszy rzut oka wydaje się być oczywiste, to nie Kluszewskiemu zawdzięczamy obecny kształt budynku – jego charakterystyczna, secesyjna bryła, której zdjęcie znajdziemy w każdej niemal „Historii architektury polskiej” jest dziełem dwóch wybitnych architektów, Tadeusza Stryjeńskiego i Franciszka Mączyńskiego, którzy dokonali w latach 1905-1907 przebudowy teatru. Wróćmy do Kluszewskiego - prowadził teatr do roku 1830, jednak pod koniec swej działalności stracił serce dla całego przedsięwzięcia. Ponadto pojawiły się kłopoty finansowe - w efekcie budynek coraz bardziej podupadał, a widownia świeciła pustkami. Na teatralną mizerię nałożyły się dodatkowo wypadki rewolucyjne 1846 i 1848 roku, zajęcie Krakowa przez Austriaków oraz wielki pożar miasta w 1850 - w tym ostatnim upatrywano karę za zgorszenie szerzone przez... aktorów!

Rozkwit, wojna, teatralna unia

Datą przełomową okazał się rok 1865, kiedy dyrekturę objął Adam Skorupka. Nowemu "antreprenerowi", jak tę funkcję wówczas nazywano, udało się zgromadzić znaczne fundusze, które umożliwiły skompletowanie zespołu, zakup rekwizytów i dekoracji. W styczniu 1866 Skorupka zaangażował Stanisława Koźmiana, którego późniejsza dyrektura w znaczący sposób zaważyła na losach sceny przy placu Szczepańskim. Koźmian - polityk, tłumacz i literat, który młodość spędził w Niemczech i w Paryżu, krakowską sceną kierował do 1885 roku. W tym czasie udało mu się absolutnie zmienić oblicze teatru - przede wszystkim doprowadził do zmiany dotychczasowego stylu ekspresji aktorskiej, tworząc tak zwaną "szkołę krakowską" opartą na starannie wyreżyserowanej grze zespołowej. Udało mu się także przekonać publiczność, że teatr to nie tylko prymitywna rozrywka - dzięki ogłaszanym przez Koźmiana konkursom literackim pojawiły się wartościowe, współczesne dramaty polskie, w których występowali aktorzy-legendy tej miary, co Helena Modrzejewska, Antonina Hoffmanowa, Józef Rychter, Wincenty Rapacki, Bolesław Leszczyński czy debiutujący wówczas Ludwik Solski i Mieczysław Frenkiel. 31 sierpnia na scenie przy placu Szczepańskim odbyło się pożegnalne przedstawienie, po czym teatr zamknięto. Przerwa miała potrwać długo - aktorzy powrócili do Starego Teatru dopiero w 1945 roku! Kierownictwo objął Jerzy Ronard Bujański, który wraz z Andrzejem Pronaszką wystawił 1 kwietnia sztukę Jerzego Zawieyskiego "Mąż doskonały". W rok później dokonała się krakowska unia teatralna - Stary Teatr i Teatr im. Juliusza Słowackiego utworzyły jeden organizm pod nazwą "Państwowe Teatry Dramatyczne" na którego czele stanął Juliusz Osterwa. Jednak scenie przy placu Szczepańskim udało się zachować pewną autonomię - kierownictwo artystyczne objął Władysław Woźniak. Przebojem owego czasu był przez wiele miesięcy nie schodzący z afisza "Romans z wodewilu" Władysława Krzemińskiego z niezapomnianym Antonim Fertnerem oraz "Powrót syna marnotrawnego" Romana Brandstaettera z Januszem Warneckim. Jednak kolejne lata nie były dla „Starego”, jak popularnie mówi się o teatrze, szczęśliwe - mimo wysiłków zespołu nie pojawiały się spektakle o randze wydarzeń teatralnych. Dopiero rok 1954, który przyniósł zespołowi samodzielność miał stać się kolejną cezurą - dyrekcję teatru objął Władysław Krzemiński, a następnie Roman Zawistowski. Scenografię przygotowywali Wojciech Krakowski, Andrzej Pronaszko i... Tadeusz Kantor, który na scenie „Starego” wystawił legendarną inscenizację "Hamleta" z Leszkiem Herdegenem w roli głównej. W repertuarze zaczęła pojawiać się współczesna dramaturgia światowa - "Krzesła" Ionesco, "Tramwaj zwany pożądaniem" Williamsa, "Jaką mnie pragniesz" Pirandella czy "Fizycy" Dűrrenmata.

Stary ale żwawy

Rok 1956 przyniósł ze sobą zmianę nazwy - od tego czasu oficjalna nazwa sceny przy placu Szczepańskim brzmi "Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej". Z teatrem związani wówczas byli Zofia Niwińska, Lidia Zamkow, Celina Niedźwiecka, Jerzy Jarocki. W 1963 roku dyrekcję i kierownictwo artystyczne „Starego” objął Zygmunt Hűbner - rozpoczął się czas sukcesów gwarantowanych nazwiskami Jerzego Jarockiego, Konrada Swinarskiego, Krystyny Zachwatowicz, Krzysztofa Pendereckiego. Na scenie podziwiano m. in. sztuki Witkacego i Mrożka, a z okazji obchodów roku Wyspiańskiego Konrad Swinarski przygotował dwa jego jednoaktowe dramaty: Sędziów" i "Klątwę". W zespole znaleźli się aktorzy tej miary, co Anna Polony, Wiktor Sadecki, Jerzy Nowak. W roku 1970 stanowisko dyrektora objął Jan Paweł Gawlik - w tym czasie najwybitniejszym osiągnięciem były obsypane licznymi nagrodami "Biesy" Dostojewskiego w reżyserii i scenografii Andrzeja Wajdy z niezapomnianymi rolami Jana Nowickiego i Wojciecha Pszoniaka, "Sen nocy letniej" Szekspira w reżyserii Swinarskiego, i "Szewcy" Witkiewicza w reżyserii Jarockiego i scenografii Zachwatowicz ze wspaniałymi kreacjami Marka Walczewskiego i Jerzego Bińczyckiego. "Dziady", "Wyzwolenie", "Sen o bezgrzesznej", sztuki Witkacego w inscenizacji Krystiana Lupy - gdyby pokusić się o wymienienie wszystkich osiągnięć, katalog sukcesów Starego musiałby mieć objętość wielotomowej encyklopedii! Repertuar teatru niezmiennie wyznacza polska i obca dramaturgia, zarówno współczesna jak i klasyczna, ujmowana w nowe i zaskakujące formy inscenizacyjne. Po Gawliku sceną kierowali Stanisław Radwan, Krystyna Meissner, Tadeusz Bradecki a obecnie Jerzy Koenig, który godnie kontynuuje dzieło poprzedników, trzymając się wyznaczonej przez nich linii programowej.

Jako się rzekło, teatr jest stary - i wiekiem, i nazwą. Ale jest to staruszek pełen wigoru, który niejednokrotnie nas jeszcze czymś zaskoczy. Starość to niekoniecznie, by użyć terminu Boy'a, tetryczenie - w przypadku naszego bohatera to raczej bagaż doświadczeń, z którego można twórczo czerpać. „Stary” nadal zarażać będzie magią teatru kolejne pokolenia teatromanów. Do zobaczenia na widowni przy placu Szczepańskim...

Andrzej Knapik RMF FM