Nie żyje reżyser nagrodzonego Oscarem filmu "Sugar Man", Malik Bendjelloul. Miał 36 lat.

Jak przekazała rzeczniczka policji, szwedzki reżyser zmarł wczoraj po południu w Sztokholmie.

Jak na razie nie wiadomo, co było przyczyną jego śmierci. Śledczy wstępnie wykluczyli jednak udział osób trzecich.

Malik Bendjelloul za film "Sugar Man" otrzymał w ubiegłym roku Oscara w kategorii film dokumentalny. Produkcja została również doceniona na festiwalu Sundance.

Film przedstawia historię muzyka z Detroit Sixto Rodrigueza. Piosenkarz nigdy nie był sławny w USA, ale stał się legendą w RPA.

Skromny człowiek o dużej determinacji



Bendjelloul urodził się w 1977 roku w rodzinie tłumaczki i lekarza. Jako nastolatek w latach 90. grał w serialu dla młodzieży "Ebba i Didrik". Po studiach pracował w szwedzkiej telewizji jako reporter programu kulturalnego "Kobra". Pracę porzucił, by móc podróżować; podczas jednej z takich podróży wpadł na pomysł nakręcenia "Sugar Mana", jednak problemy z finansowaniem projektu sprawiły, że ukończył go dopiero po czterech latach.

Ta straszna wiadomość (o śmierci Bendjelloula) wszystkich nas zszokowała. Malik Bendjelloul był jednym z naszych najciekawszych filmowców, czego najlepszym potwierdzeniem jest ubiegłoroczny Oscar - powiedział rzecznik Szwedzkiego Instytutu Filmowego Jan Goransson.

Według Goranssona przed śmiercią Bendjelloul pracował nad nowym filmem, ale nie podał szczegółów. Sam reżyser mówił wcześniej, że po zdobyciu Oscara uciekł przed Hollywood na safari i pracuje nad filmem o człowieku, który potrafi porozumiewać się ze słoniami.

Szwedzki krytyk filmowy Hynek Pallas, który towarzyszył Bendjelloulowi w podróży na ubiegłoroczne rozdanie Oscarów, opisał go jako skromnego człowieka o dużej determinacji.