Święto polskiego kina ruszyło pełną parą. W nowym terminie, odświeżone, otwarte na widza. Tylko 12 filmów ubiega się o najważniejszą nagrodę festiwalu - Złote Lwy. Filmy są bardzo różne - od pięknego wizualnie obrazu "Młyn i krzyż", przez nagradzany już na zagranicznych festiwalach "Essential Killing", po debiuty - opowieść o samotnej matce ("Ki"), o trudnych relacjach z chorym psychicznie ojcem ("Lęk wysokości"). Jest też film kostiumowy ("Daas").

Wyścig o Złote Lwy zaczął pokaz "Czarnego czwartku" w reżyserii Antoniego Krauze, o wydarzeniach grudnia 70. Potem był "Młyn i krzyż". Obie te produkcje były już pokazywane w polskich kinach.

We wtorek swoją festiwalową premierę miał film "W imieniu diabła" w reżyserii Barbary Sass-Zdort. Film dość nierówny, z mocnymi scenami i świetną debiutantką Katarzyną Zawadzką w roli głównej. Opowieść o manipulacji, czyli co i jak mówić, żeby nas słuchali, choć tego nie chcą.

O manipulacji jest też "Daas" debiutanta Adriana Panka. Jedyny w konkursie film kostiumowy, sięgająca do XVIII wieku opowieść o pseudomesjaszu, żydowskim alchemiku Jakubie Panku. W tle mamy sektę i zamach stanu, a w rolach głównych Andrzeja Chyrę, Mariusza Bonaszewskiego i Olgierda Łukaszewicza.

We wtorek w Gdyni odbyła się również pierwsza Mistrzowska Lekcja - Anatomia Sceny. Andrzej Wajda i Janusz Morgenstern opowiadali kultowej scenie z filmu "Popiół i diament". Bo Gdynia w tym roku zaprasza debiutantów i kłania się mistrzom.

Zobacz relację Katarzyny Sobiechowskiej-Szuchty z redakcji kulturalnej RMF FM w serwisie Twitter.