​Wirtuoz sitary, nazywany "ojcem muzyki świata" Ravi Shankar zmarł w szpitalu w USA. Muzyk miał 92 lata.

Przez ostatnich kilka lat Shankar nie cieszył się dobrym zdrowiem. W ubiegłym tygodniu przeszedł operację, po której nie udało mu się odzyskać sił, podała w oświadczeniu rodzina zmarłego.

Ravi Shankar urodził się w bengalskiej rodzinie w mieście indyjskim Varanasi. Przez siedem lat studiował pod okiem Baba Allauddina Khana, stając się znanym w Indiach wirtuozem gry na sitar.

Shankar popularyzował muzykę hinduską, współpracując ze światowej sławy skrzypkiem Yehudim Menuhinem oraz legendarną grupą The Beatles. Pod koniec lat 60. zainspirował George'a Harrisona do gry na sitar, wykorzystanym później w takich utworach jak "Norwegian Wood" i "Within You, Without You". Grał podczas festiwali Woodstock i Monterey Pop, na swoim koncie miał trzy nagrody Grammy. Ravi napisał też kilka książek i wyreżyserował wiele sztuk teatralnych.

Był twórcą centrum muzyki, gdzie mogą mieszkać i uczyć się studenci oraz festiwalowego Centrum im. Raviego Shankara w Delhi. Otrzymał również najwyższe w swoim kraju odznaczenie cywilne- order Bharat Ratna.

Córki Raviego - Anoushka Shankar i Norah Jones podzielają miłość ojca do muzyki i same też realizują karierę muzyczną.

Przez ostatnie lata życia Ravi Shankar mieszkał z żoną w Kalifornii.

Premier Indii Manmohan Singha określił śmierć Shankara końcem pewnej epoki, nazywając muzyka narodowym skarbem i ambasadorem kulturowego dziedzictwa Indii na świecie.


PAP/ BBC