Kraków przestanie być konserwatorskim pępkiem świata - pisze "Gazeta Wyborcza". Minister kultury zamierza przejąć 40 mln złotych, które stolica Małopolski dostaje na zabytki. Będzie je dawał obiektom z listy UNESCO lub pomnikom historii - czytamy w dzienniku.

Z wnioskiem o to, żeby pieniądze, które Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa dostaje z Kancelarii Prezydenta, zostały przesunięte do ministerstwa kultury wystąpił do ministra finansów Bogdan Zdrojewski. Szef resortu kultury podkreśla, że na krakowskie zabytki wydano już z budżetu państwa grubo ponad miliard złotych. Kraków zasłużył na te pieniądze i ich nie zmarnował - podkreśla. Twierdzi jednak, że teraz już nie ma potrzeby, aby wspomagać Kraków specjalnym funduszem. Kolejka potrzebujących jest długa, są pilniejsze potrzeby - mówi Zdrojewski.

36 tys. zł na jeden zabytek Krakowa

Skierowanie takiego wniosku - to jak podkreśla "Wyborcza" - rewolucja. Kraków był bowiem dotąd uprzywilejowany od 1985 r. dzięki ustawie o Narodowym Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa, którym zarządza Kancelaria Prezydenta. Dziennik przypomina, że o zmianie tego stanu rzeczy o zmianie zaczęto mówić na poważnie dopiero, gdy pod koniec 2012 r. społeczne organizacje z całej Polski wystąpiły do sejmowej komisji kultury z apelem o sprawiedliwy podział pieniędzy na zabytki. To wówczas wyliczono, że w tym roku Kraków dostał na jeden zabytek ok. 36 tys. zł, a reszta Polski tylko 1200 złotych.

To niesprawiedliwe, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że Kraków ma w polskiej historii szczególne miejsce. Dzięki temu miliardowi złotych, zabytki krakowskie są dzisiaj w świetnym stanie, a w mniejszych miejscowościach popadają w ruinę cenne pałace, kościoły i kamienice - mówi Marek Karabon Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia. 

Gazeta Wyborcza

(mal)