Przedsiębiorcy i mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego w Łódzkiem prowadzą batalię z miejskimi służbami o zamkniętą ulicę Starowarszawską na czas zdjęć do filmu "Bitwa Warszawska 1920". Problemem jak zwykle w takich przypadkach są pieniądze.

Wszyscy właściciele firm, na zamkniętym odcinku ulicy, mają kłopot z dojazdem, dostawami i dostępnością dla klientów. Jednak tylko niektórzy - w centrum planu filmowego - dostali odszkodowania od producenta obrazu. Absolutnie żadnych propozycji nie dostaliśmy - mówi jeden z właścicieli firm przy ulicy Starowarszawskiej w Piotrkowie. Inny przedsiębiorca dodaje: Nie podoba mi się takie załatwienie sprawy. Jest bez uprzedzenia.

Filmowcy uprzykrzają życie także mieszkańcom. Nie chcieli przepuszczać ludzi do domów. Nie pozwalali też na wjazd samochodami na podwórka przy kamienicach w głębi - żalił się jeden z nich.

O zamknięciu ulicy Starowarszawskiej zdecydował Miejski Zarządu Dróg i Komunikacji w Piotrkowie, ale odpowiedzialność za problemy zrzuca na ekipę filmową. Bezpośrednio z właścicielami, instytucjami rozmawiała drugi kierownik produkcji - tłumaczy kierownik zarządu. Ci, którzy nie dostali odszkodowania od producentów filmu, słusznie walczą o pieniądze. W końcu, niezależnie od tego czy jakiś budynek gra rolę pierwszoplanową, czy jest tylko w tle, przedsiębiorcy muszą mieć zamkniętą firmę. Podobnego problemu nie było tu, kiedy film kręcili amerykanie.

W filmie Jerzego Hoffmana "Bitwa Warszawska 1920" Piotrków Trybunalski gra przedwojenny Radzymin. W mieście głównie kręcone są sceny batalistyczne. Trzeba przyznać, że po niewielkich tylko zmianach dekoracyjnych Piotrków niesamowicie pasuje do scenerii przedwojennego miasta.