Szybka i zdecydowana pomoc policjantów z Wydziału Ruchu Drogowego w Łodzi uratowała życie niemowlęcia. Dramatyczne sceny, ale zakończone szczęśliwym finałem, rozegrały się w poniedziałek (26 kwietnia) w Łodzi.

REKLAMA

2-miesięczna Gaja nie oddychała, a jej mama wiozła ją do szpitala samochodem, pędzącym ponad 100 km/h po al. Bartoszewskiego w Łodzi. Dwaj policjanci łódzkiej drogówki "złapali" kobietę na wideoradar. Gdy okazało się, że dziecko się zadławiło, reanimowali je, a później na sygnale odwieźli zdenerwowaną kobietę wraz z córką do szpitala Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.


Mama Gai - pani Patrycja, niewiele pamięta z tego dramatycznego dnia. Jedyne co pamiętam, to moment, gdy panowie już mnie zatrzymali i otwierałam drzwi, krzycząc do nich, że córeczka moja nie oddycha. Jeden z panów wysiadł (bo mnie nie słyszał) i mówił do kolegi, że z tyłu, w samochodzie jest córka, która nie oddycha. Po tym pan policjant ją wyjął i zaczął masować, klepać - prawdopodobnie w ten sposób udrożnił jej drogi oddechowe. Dziewczynka zaczęła oddychać samodzielnie.

Mundurowy oddał dziecko matce i funkcjonariusze zabrali ją radiowozem na sygnale do szpitala. To był odruch bezwarunkowy, gdy zacząłem udzielać pierwszej pomocy niemowlęciu - mówi starszy sierżant Stanisław Głogowiec, który zastosował pomoc przedmedyczną. Podejrzewam, że każdy w mojej sytuacji podobnie by się zachował i zrobił wszystko, żeby uratować zdrowie i życie innej osoby. Teraz jest w nas radość. Policjanci nie czują się bohaterami, ale mają satysfakcję z udanej akcji pomocy. Gdy zeszły emocje, przyszła radość - dodaje sierżant Daniel Adamski. Wcześniej człowiek działał impulsywnie, nawet nie był świadomy tego, jakie może być zagrożenie dla tego dziecka. Starał się, jak najszybciej dotrzeć na miejsce, żeby pomóc dziecku.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Policjanci uratowali życie niemowlęcia

Na SOR w szpitalu Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi dziewczynka trafiła w dobrym stanie. Dziecko zostało przyjęte do Kliniki Gastroenterologii, ponieważ po zachłyśnięciu się tak małego dziecka, może dojść do zachłystowego zapalenia płuc - wyjaśnia rzecznik ICZMP - Adam Czerwiński. W tej chwili Gaja jest pod obserwacją naszych specjalistów. Dziś mają być wykonane badania, które odpowiedzą na pytania czy ostatecznie doszło do tego zachłystowego zapalenia płuc czy też nie. Po dokładnych badaniach okazało się, że niemowlę jeszcze musi zostać w szpitalu, bo zadławienie spowodowało niepożądane zmiany w płucach.

Gdy po dwóch dniach od dramatycznej akcji, pani Patrycja spotkała się z funkcjonariuszami, ogromnie im dziękowała. Jesteście dla nas bohaterami, dla całej naszej rodziny! - mówiła wzruszona kobieta. W ramach wdzięczności zamieściła także post na Facebooku, chwaląc drogówkę oraz przypominając, jak ważne jest właściwe i szybkie reagowanie na samochody, jadące na sygnałach, żeby utworzyć dla nich korytarz życia. Nigdy nie wiemy, z kim i z jakiego powodu policjanci jadą na sygnałach - dodała pani Patrycja.