Policyjne strzały w szpitalu w Rudzie Śląskiej. Zginął jeden z pacjentów. Wcześniej mężczyzna zaatakował policjantów. Informację o tym zdarzeniu dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.

W nocy policja dostała zgłoszenie o agresywnym pacjencie. Mężczyzna demolował korytarz, niszczył kuchnię, skąd m.in. wziął noże. Pacjent wszedł na szpitalną klatkę schodową i tam się schował. Nie reagował na wezwania policjantów. Nie pomógł ani gaz łzawiący, ani pałka policyjna. Padł strzał. Ranny w nogę mężczyzna dalej nie reagował i atakował policjantów. Po drugim strzale w okolice nóg pacjent upadł. Mężczyzna trafił na stół operacyjny, ale nie udało się go uratować. O godzinie 2.30 dostaliśmy informację, że pacjent zmarł. W tej sytuacji na pewno prokuratura zarządzi sekcję zwłok, żeby wyjaśnić, co było bezpośrednią przyczyną śmierci. Odniesione rany nie wydawały się specjalnie zagrażające życiu - mówi rzecznik śląskiej policji Andrzej Gąska. Według Gąski przebywał w szpitalu po zabiegu operacyjnym.

W sprawie strzelaniny wszczęto już wewnętrzne policyjne dochodzenie. Wiadomo, że dwa strzały oddał jeden z funkcjonariuszy. 

Lekarze: Pacjent stanowił zagrożenie

Wezwaliśmy policję, bo człowiek z nożem w ręku był zagrożeniem i dla personelu i dla pacjentów - tak na bardzo krótkiej konferencji prasowej mówił pełniący obowiązki dyrektora szpitala w Rudzie Śląskiej Adam Furmaniuk. Było ewidentne zagrożenie życia i zdrowia pacjentów i personelu medycznego. I tylko dzięki przybyciu policji udało się przede wszystkim, że nie było żadnych ofiar wśród pacjentów. Bo baliśmy się po prostu o życie i zdrowie nasze i naszych pacjentów - mówi Furmaniuk.

Na razie w tej sprawie ciągle jest wiele pytań bez odpowiedzi. Chodzi m. in. o jednoznaczną przyczynę zgonu pacjenta i np. jego dostęp do noży na szpitalnym oddziale. Nie wiadomo też, dlaczego pacjent zaczął się agresywnie zachowywać. Niewykluczone, że mógł być pod wpływem podawanych mu leków. Był bowiem pacjent po operacji. Policjanci, którzy widzieli to zdarzenie, mówią wręcz o amoku. 56-latek był mieszkańcem Rudy Śląskiej, nie był wcześniej notowany przez policję. Rodzinie mężczyzny będzie pomagać grupa miejskich psychologów.

Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.

(mpw)