Minimalne są szanse na uratowanie czterech górników poszukiwanych po poniedziałkowym wybuchu metanu w kopalni "Uljanowskaja" koło Nowokuźniecka na Syberii. Dotąd odnaleziono ciała 106 ofiar katastrofy. Na powierzchnię wyprowadzano 93 żywych pracowników.

REKLAMA

We wtorek rano ekipy ratunkowe wydobyły żywego górnika. To dało im nowe nadzieje. Przeszukaliśmy 75 procent terenu objętego wybuchem. Największy problem dla nas to gigantyczne zawały - mówili przed południem ratownicy. Akcję utrudnia też dym i miejscami bardzo wysokie stężenie metanu. W akcji ratunkowej uczestniczy 350 ratowników.

Władze obwodu kemerowskiego ogłosiły trzydniowa żałobę i zapowiedziały, że przekażą krewnym osób, które zginęły, pomoc materialną - każda rodzina dostanie równowartość 200 tys. złotych i wsparcie np. w wykształceniu dzieci.

W momencie wybuchu pod ziemią znajdowało się około 200 górników. Wśród ofiar jest specjalista z brytyjskiej firmy, która instalowała pod ziemią nowoczesny system ostrzegania o zagrożeniach, oraz kierownictwo kopalni. Ocalał tylko dyrektor generalny, który przebywa na urlopie.

Prawdopodobną przyczyną tragedii był wybuch metanu. Niektórzy specjaliści nie wykluczają jednak, że mógł eksplodować pył węglowy.

Katastrofa w "Uljanowskiej" to największy wypadek w historii rosyjskiego górnictwa. Dotychczas najtragiczniejsze skutki miał wybuch metanu 2 grudnia 1997 roku w kopalni "Zyrianowskaja" w obwodzie kemerowskim. Zginęło wówczas 67 górników.

"Uljanowskaja" to jedna z najnowocześniejszych kopalń w Kuźnieckim Zagłębiu Węglowym (Kuzbasie). System ostrzegania o niebezpieczeństwie nie zdążył jednak zareagować. Czujniki pokazały tylko gwałtowny wzrost stężenia metanu i niemal natychmiast doszło do wybuchu.