Szef kolejowej firmy holdingowej Rail World Inc., Edward Burkhardt, oświadczył, że do tragicznej w skutkach katastrofy pociągu w kanadyjskiej prowincji Quebec doszło, ponieważ obsługa nie zaciągnęła ręcznych hamulców. W wypadku zginęło co najmniej 15 osób, a ok. 60 uznano za zaginione.

REKLAMA

Złożony z pięciu lokomotyw i 72 wagonów-cystern pociąg, który przewoził ropę z amerykańskiego stanu Północna Dakota do wschodniej Kanady, został odstawiony na noc w odległości 13 kilometrów od Lac-Megantic. Na krótko przed godz. 1 skład zaczął się toczyć i wykoleił się w centrum miasta. Cztery zawierające po ponad 100 tys. litrów ropy cysterny zapaliły się i wybuchły. Eksplozje i wywołany nimi pożar spowodowały znaczne zniszczenia w liczącym 6 tys. mieszkańców miasteczku, położonym około 250 kilometrów na wschód od Montrealu.

Nie sądzę, żeby ktoś z personelu zwolnił hamulce. Oni nie zaciągnęli hamulców - powiedział Burkhardt. Dodał, że w obowiązkach zawieszony został maszynista tego pociągu. Ów maszynista zeznał, że zaciągnął 11 ręcznych hamulców, ale sądzimy, że to nieprawda - oświadczył Burkhardt. Początkowo mu uwierzyliśmy. Teraz już nie - dodał.

(ABS)