​W hrabstwie Pierce w stanie Waszyngton zatrzymano mężczyznę w związku z morderstwem 12-latki, do którego doszło w 1986 roku. Do 66-latka udało się dotrzeć dzięki DNA, które zostawił... na serwetce.

REKLAMA

Gary Hartman was charged with Murder in the First Degree in the death of Michella Welch, who was raped and murdered in 1986. https://t.co/HP4BYrS0yr pic.twitter.com/84neL0wyiL

KING5Seattle23 czerwca 2018

Do brutalnego morderstwa doszło 32 lata temu. 12-letnia Michella była w parku razem ze swoimi dwiema młodszymi siostrami. Zostawiła na chwilę dziewczynki i pojechała na rowerze po jedzenie dla dziewczynek. Siostry poszły z kolei bawić się w innej części parku. Kiedy małe dziewczynki wróciły na miejsce, znalazły koc piknikowy, kanapki i porzucony rower. Nigdzie nie było Michelli.

Do poszukiwań zaangażowała się policja. Ciało 12-latki znaleziono prawie milę od miejsca, w którym umówiła się ze swoimi siostrami. Z autopsji wynikało, że dziewczynka została zgwałcona i zabita uderzeniem tępym narzędziem w głowę.

Przez lata nie udało się znaleźć sprawcy. W 2006 roku próbowano porównać DNA sprawcy z DNA w bazach kryminalnych. Nic to jednak nie dało.

W 2018 roku przeprowadzono kolejne, bardziej zaawansowane badania. Stwierdzono, że sprawcą musi być jeden z dwóch braci, którzy mieszkali wówczas w Tacomie.

W czerwcu funkcjonariusze zaczęli monitorować jednego z braci - 66-letniego Gary’ego Charlesa Hartmana. Mężczyzna w drodze do swojej pracy zajechał do restauracji, gdzie zamówił śniadanie. Detektywi czekali aż 66-latek skończy i wyjdzie. Wówczas wzięli serwetkę, którą kilka razy wytarł sobie usta.

Dzięki analizie śladów z serwetki udało się potwierdzić, że 66-latek i zabójca Michelli to jedna i ta sama osoba. Mężczyzna został zatrzymany. W piątek postawiono mu zarzuty gwałtu i morderstwa.

Areszt Hartmana wstrząsnął jego sąsiadami, którzy uważali go za zwykłego, niczym nie wyróżniającego się człowieka. Jestem w kompletnym szoku. Myślę o tych wszystkich rozmowach, które przeprowadziliśmy - mówi jego sąsiadka.

Specjaliści zaznaczają, że coraz więcej spraw będzie w ten sposób rozwiązanych. Technologia rozwija się coraz szybciej. Jeśli jesteś przestępcą i zostawiłeś swoje DNA na miejscu zbrodni, to możesz po prostu sam zgłosić się na policję. I tak cię złapiemy - mówi prokurator Mark Lindquist.

(az)