Po kolejnej nocy zamieszek i starć z policją na przedmieściach Paryża i w Strasburg w komentarzach francuskich mediów wzrastają obawy przed ich dalszym rozwojem.

REKLAMA

More video out of Paris, France where protestors are hunting down police and engaging them in fights by way of fireworks and explosives.#France #CivilUnrest #MartialLaw #CoronavirusUSA #coronavirus #COVID19 #COVIDIOTS #lockdown pic.twitter.com/Js5TAOQQNz

BeezerPrimeApril 21, 2020

Zapalnikiem obecnych wydarzeń stał się wypadek motocyklisty, który w nocy z soboty na niedzielę w podparyskiej miejscowości Villeneuve-la-Garenne najechał na otwarte drzwi nieoznakowanego samochodu policyjnego - informuje agencja AFP.

Od tego czasu na przedmieściach Paryża dochodzi do starć z policją. Podpalane są samochody i kontenery na śmieci, siły policyjne użyły gazu łzawiącego. Niektórzy demonstranci obwiniają policję o umyślne spowodowanie wypadku.

W nocy z poniedziałku na wtorek do podobnych incydentów doszło w dwóch dzielnicach Strasburga. Jak podaje AFP pojawiły się doniesienia, o obrzuceniu posterunku policji w dzielnicy Meinau koktajlami Mołotowa, ale władze policyjne zdementowały na Twitterze tę informację, dodając, że krążący w sieci film przedstawiający jakoby to wydarzenie nie odzwierciedla rzeczywistości.

Wicemer Strasburga odpowiedzialny za bezpieczeństwo Robert Herrmann przyznał w wypowiedzi dla lokalnego radia, że "czujemy jak rośnie napięcie na przedmieściach".

Liczba incydentów wzrasta w całym kraju. Według źródeł policyjnych cytowanych w dzienniku "Le Figaro" przyczynia się do tego izolacja sanitarna z powodu epidemii koronawirusa, którą trudno respektować w miejscach, gdzie i w normalnych warunkach policjanci i strażacy są celem ataków.

W podmiejskich dzielnicach, zamieszkałych w dużej mierze przez emigrantów z Afryki i ich potomków, warunki mieszkaniowe są trudne, na niewielkiej przestrzeni przebywa wiele osób, co już samo w sobie wywołuje napięcie. Dlatego młodzi ludzie nie wytrzymują i wychodzą z domu nie zważając na zakazy - tłumaczył dziennikarzom policjant obeznany z terenem.

Policjanci nie mogą jednocześnie dać sobie rady z kryzysem sanitarnym i z zamieszkami na przedmieściach - przyznał w tej samej gazecie działacz związku policyjnego.

Dziennik "Le Monde" cytuje we wtorek anonimowego wychowawcę z podparyskiego departamentu Sekwany i Saint Denis, który opowiedział, że "młodzi są podminowani i nie mają zamiaru puścić tego płazem". Jego zdaniem "nikt nie wierzy, że to (wjechanie motocyklisty w drzwi policyjnego samochodu - PAP) był wypadek".

Rzeczniczka MSW Camille Chaize określiła dotychczasowe wydarzenia jako "niemożliwe do tolerowania", ale uznała, że ich "intensywność jest względnie słaba". Zapowiedziała również, że w najbliższych dniach w okolicach Paryża zostaną rozmieszczone większe siły policyjne.

Działaczka policyjnej sekcji centrali związkowej Force Ouvriere, Linda Kebbab w wywiadzie dla "Le Figaro" za rosnący na przedmieściach niepokój i przemoc obwiania gangi handlarzy narkotyków. Przestępcy z powodu zamknięcia granic nie mogą sprowadzać narkotyków, a epidemia utrudnia też ich dystrybucję.

Handlarze narkotyków są wściekli i żeby zachęcić klientów, chcą pokazać, że to oni rządzą w dzielnicach. Chodzi im o całkowite wyeliminowanie obecności policji z ich stref, po to, by bez przeszkód prowadzić swój biznes - tłumaczyła Kebbab.

Komentator Jean Chichizola w tej samej gazecie zauważa, że "większość mieszkańców przedmieść jest ofiarą przestępczej mniejszości".