Prokuratura Regionalna w Katowicach prowadzi śledztwo w sprawie przelewów do Polski wykonywanych przez zamachowca z Paryża - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa. Egipcjanin 3 lutego zaatakował żołnierzy pilnujących bezpieczeństwa przed Luwrem w centrum francuskiej stolicy.

REKLAMA

Toczy się u nas takie postępowanie, ale nie wypowiadamy się co do szczegółów z uwagi na dobro tego śledztwa - potwierdziła PAP naczelniczka Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK w Katowicach Małgorzata Bednarek. "esteśmy w stałym kontakcie ze stroną francuską i strona francuska przesłała na nasze ręce bardzo gorące podziękowania. Nasza współpraca po obu stronach jest bardzo mocna i merytoryczna - dodała.

Prok. Bednarek poinformowała, że postępowanie toczy się od niedzieli, wtedy do Katowic dotarły materiały od strony francuskiej, od której pochodziła też pierwsza informacja. Od tego czasu polscy prokuratorzy wykonują swoje czynności. To wygląda w ten sposób, że wymieniamy się na bieżąco informacjami, ustaleniami i dokumentami - wyjaśniła.

Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego Stanisław Żaryn oświadczył, że strona polska udzieliła pomocy w tej sprawie stronie francuskiej i zostało to wysoko ocenione przez Paryż.

Wniosek strony francuskiej o pomoc prawną został natychmiast zrealizowany przez polskie służby i prokuraturę. Wyniki tych działań zostały już skierowane do strony francuskiej - zapewnił Żaryn. Katowicka prokuratura ma być na bieżąco informowana o działaniach francuskich służb śledczych w ramach międzynarodowego, złożonego śledztwa - dodał.

W środę "Le Figaro" podało, że przed zamachem Egipcjanin dokonał dwóch przelewów na łączną kwotę 5 tys. euro do swojego rodaka przebywającego w Polsce. 29-letni Abdallah el-Hamahmi (Hamahmy) przekazał te pieniądze za pośrednictwem Western Union 31 stycznia i 1 lutego, gdy był już w Paryżu, dokąd przyleciał 26 stycznia z Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

"Le Figaro" podało, że tożsamość odbiorcy obu przelewów została ustalona i jest on obecnie sprawdzany w ramach międzynarodowej współpracy policyjnej. "Na razie śledczy zachowują ostrożność w sprawie ewentualnych związków tych przelewów z atakiem w Luwrze" - podaje gazeta.

Według paryskiej policji w piątek około godz. 10 napastnik uzbrojony w co najmniej jedną maczetę ruszył w kierunku czteroosobowego patrolu w pobliżu Luwru. Mężczyzna wykrzykiwał groźby i krzyczał "Allahu akbar". Żołnierz oddał do niego kilka strzałów. Napastnik został poważnie ranny w brzuch i nadal przebywa w szpitalu. Zaatakował, kiedy nie pozwolono mu wejść z bagażem do kompleksu handlowego pod Luwrem. W ataku lekko ranny został jeden z żołnierzy.

Agencja AP przytaczała tweet napisany po arabsku przez domniemanego napastnika krótko przed atakiem. "Żadnych negocjacji, żadnych kompromisów, z pewnością żadnego cofania się, bezwzględna wojna" - miał napisać.

Przesłuchiwany w szpitalu Egipcjanin powiedział, że jego celem nie był zamach na żołnierzy. Twierdził, że w symbolicznym proteście przeciwko Francji miał zamiar zniszczyć farbą dzieła zgromadzone w Luwrze - pisała agencja AFP, zaznaczając, że tej wersji przeczy faktyczny przebieg ataku.

(mn)