Niemiecka policja przypadkowo rozwiązała sprawę kobiety, która zaginęła w 1984 roku w Brunszwiku. Okazało się, że Petra Pazsitka przez 31 lat ukrywała się przed bliskimi. W 1987 roku do zamordowania kobiety przyznał się stolarz, oskarżony wcześniej o zabicie nastolatki. Petra Pazsitka została oficjalnie uznana za zmarłą w 1989 roku.

REKLAMA

Rodzina Petry Pazsitki zgłosiła jej zaginięcie w lipcu 1984 roku. 24-letnia wówczas studentka informatyki nie wróciła do domu po tym, jak wyszła do dentysty. Policja rozpoczęła poszukiwania kobiety. Nie przyniosły jednak rezultatu. Po trzech latach od zgłoszenia zaginięcia Petry, do jej zamordowania przyznał się stolarz zatrzymany w związku z zabójstwem 14-latki. W 1989 roku policja oficjalnie uznała Pazsitki za zmarłą.

Po 31 latach od zaginięcia kobieta odnalazła się. Zgłosiła bowiem na policję włamanie do swojego mieszkania. Okazało się, że mieszka w Duesseldorfie pod zmienionym nazwiskiem. Prawda wyszła na jaw, ponieważ 55-latka nie miała dowodu tożsamości. W ciągu ostatnich 31 lat mieszkała w kilku miastach na zachodzie Niemiec. W tym czasie nie miała żadnego ubezpieczenia, prawa jazdy, paszportu czy konta w banku.

Kobieta poinformowała policjantów, że nie życzy sobie żadnego kontaktu z rodziną. Zaprzeczyła, by miało to związek z molestowaniem seksualnym lub przemocą w jej rodzinie.

(mpw)