Kierowca autokaru, który miał wypadek w Austrii jest już w Polsce - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM. Mężczyzna jest w szoku i cały czas znajduje się pod opieką psychologa. Kierowca wrócił do domu ale musi być do dyspozycji austriackiej policji i prokuratora, które prowadzą śledztwo w sprawie przyczyn wypadku. Mężczyzna prawdopodobnie zasnął za kierownicą prowadzonego autokaru.

REKLAMA

Szczegóły policyjnego protokołu z wypadku poznał korespondent RMF FM Tomasz Lejman. We wstępnej wersji dokumentu możemy przeczytać, że kierowca nie pamięta, co stało się tuż przed wypadkiem. Z kolei kilku pasażerów powiedziało policji, że kierowca zwierzył im się, że zasnął za kierownicą. Jak nieoficjalnie ustalił nasz reporter, mężczyzna później miał również policji potwierdzić wersję o zaśnięciu. Śledczy wstrzymują się na razie od komentarza i od wyciągania ostatecznych wniosków. Śledztwo w sprawie przyczyn wypadku może potrwać nawet miesiąc.

Na razie możemy jedynie potwierdzić informację, że stan techniczny nie był przyczyną wypadku, a to oznacza, że bierzemy teraz pod uwagę drugą możliwość, czyli błąd kierowcy – powiedział RMF oficer prowadzący sprawę. Protokół z wypadku jest już prawie gotowy. Pisane są ostatnie wnioski.

W poniedziałek dokumenty trafią na biurko prokuratora w Wels, a ten za kilka dni podejmie decyzję, czy jeszcze raz przesłuchać świadków, czy też na podstawie zebranych dowodów będzie można stworzyć akt oskarżenia przeciwko polskiemu kierowcy.

O tym, czy kierowca zostanie ukarany, zdecyduje sędzia w Austrii. Standardowo w tym przypadku, kierujący autokarem zostanie oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci i stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym.

Dziesięć osób wciąż przebywa w szpitalach w Linzu i Wels. Według polskiego konsula w Wiedniu, stan jednego pacjenta jest bardzo ciężki. Pięcioro lżej rannych uczestników wycieczki prawdopodobnie już w poniedziałek zostanie zwolnionych do domu. Jak poinformował Tomasz Rose z poznańskiej firmy przewozowej, która jest właścicielem rozbitego autokaru, jedynie 16 pasażerów zdecydowało się kontynuować wycieczkę do Włoch. 22 osoby wróciły już do kraju. W Austrii pozostały trzy osoby, aby opiekować się bliskimi, którzy są w szpitalach.

Do wypadku doszło w sobotę nad ranem na autostradzie A1 między miastami Haid i Sattledt. Autokar, w którym było 55 osób, zjechał z jezdni, przebił barierki ochronne i stoczył się z nasypu. Zginął mężczyzna w średnim wieku. Poszkodowani, przede wszystkim pracownicy Elektrowni Opole, zostali przewiezieni do trzech szpitali w Linz i Wels.