​W nieuznawanej Republice Osetii Południowej leżącej w Gruzji odbyła się druga tura wyborów prezydenckich, które wygrał kandydat opozycji Alan Gaglojew. Pokonał on faworyta Kremla i zwolennika przyłączenia regionu do Rosji Anatolija Bibiłowa.

REKLAMA

Wybory w samozwańczej republice, której nie uznaje większość krajów świata, odbyły się w minioną niedzielę. Ponad 50 proc. wyborców zagłosowało na Alana Gaglojewa, 41-letniego lidera opozycji i byłego oficera KGB. Dotychczasowy "prezydent" Anatolij Bibiłow otrzymał nieco ponad 40 proc.

Już w pierwszej turze, która odbyła się 10 kwietnia, Gaglojew wyprzedził Bibiłowa. Moskwa wcześniej popierała urzędującego "prezydenta", jednak po słabym wyniku nie okazywała mu już stanowczego poparcia.

Eksperci twierdzą, że niższe poparcie dla Bibiłowa wiąże się z wojną w Ukrainie. Osetia Południowa wysłała na front swoich żołnierzy, co spotkało się z mieszanymi reakcjami mieszkańców. Siedmiu wojskowych zginęło walcząc u boki Rosji.

Wpływ na odbiór rządów Bibiłowa miała także śmierć Inala Dżabiewa, który został zatrzymany w związku z rzekomą próbą zamachu na szefa MSW samozwańczej republiki. Mężczyzna zmarł w areszcie w Cchinwali. Według służb przyczyną były problemy z sercem spowodowane odstawieniem środków odurzających. Krewni jednak pokazywali zdjęcia z kostnicy, gdzie widać było krwiaki na całym ciele i głęboką ranę na nadgarstku. Według nich mężczyzna był torturowany. W Osetii Południowej odbyły się protesty - mieszkańcy oczekiwali wyjaśnienia sprawy.

Bibiłow przed wyborami zapowiadał, że chce zorganizować referendum w sprawie przyłączenia Osetii Południowej do Rosji. Kreml na razie liczy, że zmiana kierownictwa nie wpłynie na wzajemne relacje. Eksperci spodziewają się, że Gaglojew może być jeszcze bardziej prorosyjski niż jego poprzednik. Sam zapowiedział, że także chce przeprowadzić plebiscyt.

Osetia Południowa to region oficjalnie leżący w granicach Gruzji. Zamieszkany jest w dużej części przez Osetyjczyków, którzy są także w leżącej w granicach Rosji Osetii Północnej. Już od upadku Związku Radzieckiego region chciał uniezależnić się od Gruzji i połączyć z sąsiadem. W 2008 roku doszło do zaostrzenia konfliktu gruzińsko-osetyjskiego, w wyniku czego do Gruzji wkroczyli Rosjanie. Moskwa wkrótce uznała niepodległość Osetii Południowej i Abchazji. Tbilisi i większość społeczności międzynarodowej odmawia uznania republik.

Osetia Południowa jest silnie uzależniona od Rosji. Pomoc finansowa z tego kraju stanowi prawie 83 proc. dochodów budżetowych nieuznawanej republiki. Na separatystycznym terytorium znajduje się też rosyjska baza wojskowa.