„To Ferrari wśród śmigłowców” – tak Aldo Amati ambasador Włoch w Polsce zachwala helikoptery #AW139M produkowane w Polsce przez włoską firmę. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Rafałem Miżejewskim przyznaje, że trwają rozmowy na temat zakupu włoskich maszyn przez polską armię. Ambasador mówi także o włoskich inwestycjach w naszym kraju, pandemicznych obostrzeniach wprowadzonych w Italii, sojuszu Salvini-Morawiecki-Orban oraz wolności mediów w Polsce.

REKLAMA

Rafał Miżejewski, RMF FM: Jaki jest stan relacji polsko-włoskich? Na czym się właściwie opierają?

Aldo Amati, ambasador Włoch w Polsce: Nasze relacje mają dwa wymiary: polityczny i ekonomiczny. Mieliśmy ostatnio wiele spotkań na szczeblu ministerialnym, np. na forum w Karpaczu, gdzie przyjechał nasz wiceminister ekonomii i dwoje senatorów. W stałym kontakcie pozostają też nasze ministerstwa infrastruktury. Na początku października do Polski przyleci nasz minister obrony narodowej, który weźmie udział w Warsaw Security Forum. Tam spotka się m.in. ze swoim odpowiednikiem - ministrem Mariuszem Błaszczakiem.

Wymiar ekonomiczny to przede wszystkim włoskie inwestycje w Polsce.

Tak. Jedna z nich z nich to fabryki włoskiej firmy Leonardo. To ogromna inwestycja. Sprzęt militarny produkowany w Świdniku eksportowany jest do najdalszych zakątków świata. Chodzi przede wszystkim o nowoczesne helikoptery czy części samolotowe. Leonardo zatrudnia tu ponad dwa i pół tysiąca osób. Ich najnowszy produkt to ultranowoczesny helikopter #AW139M. To Ferrari wśród helikopterów dostępnych aktualnie na rynku. Już ponad tysiąc tych maszyn zostało kupionych przez kilka europejskich państw. Mamy także nadzieję, że polski rząd zdecyduje się na ich zakup. Trwają rozmowy w tej sprawie. Nasz sprzęt był niedawno testowany przez przedstawicieli polskiego wojska.

Skoro mowa o zagranicznych inwestycjach w Polsce, chciałbym zapytać o sprawę tzw. lex TVN. Czy widzi pan zagrożenie dla wolności mediów w Polsce?

Nie widzę takiego zagrożenia. Ustawa jest jeszcze w parlamencie. Zobaczymy, w którym kierunku podążą te zmiany. Koncesja na nadawanie została ostatnio przyznana, ale fakt, że taka ustawa znalazła się w ogóle w Sejmie, tworzy wiele znaków zapytania. Czekam na rozwój sytuacji.

W Polsce i we Włoszech coraz częściej słychać głosy eurosceptyków, którzy podważają sens członkostwa w Unii Europejskiej. Jak odpowiedziałby pan na te głosy? Według pana scenariusz polexitu jest realny?

Absolutnie nie wierzę w polexit. Zdecydowana większość Polaków jest za obecnością w Unii Europejskiej. Środki europejskie w ogromnym stopniu przyczyniły się do rozwoju waszego kraju. Polacy wiedzą, że szpitale, autostrady czy lotniska powstały także dzięki tym pieniądzom z Brukseli. Tych środków będzie jeszcze więcej, m.in. dzięki Krajowym Planom Odbudowy. Nie sądzę, że Polska pójdzie w kierunku wyjścia z Unii Europejskiej.

W kwietniu Matteo Salvini spotkał się w Budapeszcie z premierem Mateuszem Morawieckim i węgierskim premierem Victorem Orbanem. Politycy mówili o potrzebie "renesansu Europy". Czy we Włoszech mówi się o tym sojuszu?

Nie mówi się o tym zbyt wiele. Ten temat nie pojawia się na pierwszych stronach gazet. Media żyły tą sprawą tylko kilka dni po spotkaniu w Budapeszcie.

Jak według pana zakończy się spór Brukseli z Warszawą dotyczący kwestii praworządności? To włoski komisarz ds. gospodarczych Paulo Gentilioni ogłosił, że Polska nie otrzyma unijnych środków na odbudowę, dopóki podważa prymat prawa UE.

Jestem optymistą w tej sprawie. Potrzebne jest wzajemne zrozumienie. W interesie Brukseli nie leży trwanie w zawiłym sporze z krajem członkowskim. Z drugiej strony, myślę, że Polska ma świadomość, jak ważne dla niej są środki unijne potrzebne przede wszystkim na transformacje energetyczną. Warszawy nie stać na świadome zrezygnowanie z takich pieniędzy.

Jest pan w stanie wskazać jakiegoś polskiego polityka, który w największym stopniu przyczynił się do budowy relacji z Włochami?

Jest ich naprawdę bardzo dużo. Prężnie działa parlamentarny zespół przyjaźni polsko-włoskiej. W jego ramach intensywnie działa poseł Grzegorz Piechowiak. Kiedyś nawet premier Mateusz Morawiecki powiedział mi, że jest zainteresowany rozwiązaniami systemowymi stosowanymi we Włoszech, w celu ułatwienia działalności gospodarczej małym i średnim przedsiębiorcom. To one stanowią o sile naszej i waszej gospodarki. Także Jarosław Gowin, jeszcze jako minister, angażował się we współpracę polsko-włoską.

Przy naszej granicy z Białorusią rozgrywa się kryzys migracyjny. Polski rząd zdecydował się na wprowadzenie stanu wyjątkowego na tych terenach. Czy to słuszna decyzja? Jak rozwiązać kwestię nielegalnej migracji? Włochy od lat borykają się z podobnym problemem, choć w nieco większej skali.

Tę kwestię należy traktować jako problem, z którym musi zmierzyć się nie tylko Polska, ale cała wspólnota europejska. W przypadku waszej wschodniej granicy, mamy do czynienia z procederem koordynowanym przez inne państwo spoza Unii Europejskiej. Odbywa się to w sposób podstępny i przede wszystkim nielegalny, dlatego według mnie Polska ma pełne prawo, by bronić swoich granic. Równocześnie, należy to robić przy poszanowaniu wszelkich podstawowych praw osób, które znalazły się w tragicznym położeniu.

W ostatnim czasie włoski rząd zdecydował się na wprowadzenie surowych pandemicznych restrykcji. Bez covidowego paszportu lub negatywnego testu nie można przyjść do pracy. Polska powinna pójść tą samą drogą?

Rzeczywiście, premier Draghi zdecydował się na dość stanowcze ruchy w tym temacie z jednego prostego powodu - włoska gospodarka nie może znowu być wstrzymana po 1,5-rocznym lockdownie. Oczywiście są pewne ograniczenia dotyczących liczby osób w teatrach czy na stadionach, ale co do zasady, Grenn Pass aktualnie umożliwia we Włoszech niemal normalne funkcjonowanie. Wierzymy, że to najlepsza droga powrotu do normalności, ale nie chciałbym wkraczać w kompetencje waszego rządu. Mam jedynie nadzieję, że sytuacja pandemiczna nie zmusi rządzących nad Wisłą do wprowadzenia kolejnych obostrzeń.

NIE PRZEGAP: Wybory w Niemczech. Kto może zastąpić Angelę Merkel?