Hideaki Kumazawa, były japoński wiceminister rolnictwa, leśnictwa i rybołówstwa, w pierwszym dniu procesu przyznał się do zabicia swojego syna, 44-letniego Eiichiro - podała agencja Kyodo.

REKLAMA

Kumazawa jest oskarżony o to, że 1 czerwca zadał swojemu synowi wielokrotne ciosy nożem w szyję, doprowadzając do jego śmierci wskutek znacznej utraty krwi.

Zdaniem japońskiej prokuratury były wiceminister obawiał się o swoje bezpieczeństwo, gdyż jego syn, mieszkający z rodzicami, już wcześniej zachowywał się w sposób agresywny, a kilka dni przed zabójstwem w domu doszło do awantury.

Jak pisze Kyodo, Kumazawa zaplanował zabójstwo syna. Oskarżony zostawił karteczkę z napisem: Myślę, że nie ma innego wyjścia. Po zaatakowaniu syna zadzwonił na policję i zgłosił sprawę.

Twierdził, że syn jest niebezpieczny

Jak pisze Kyodo, podczas aresztowania Kumazawa powiedział, że obawiał się, że jego syn może kiedyś zrobić krzywdę dzieciom - podobnie jak napastnik, który kilka dni wcześniej zaatakował nożem uczennice na przystanku w Kawasaki. Zginęły wtedy dwie osoby, a 18 zostało rannych. Sprawca odebrał sobie życie.

Obrona mówiła w środę, że u Eiichiro zdiagnozowano schizofrenię i zespół Aspergera, a oskarżony "wspierał swojego najstarszego syna i opiekował się nim". Nagle został zmuszony do tego, żeby go zabić, bo uznał, że w przeciwnym wypadku sam zostanie zabity - powiedział prawnik Kumazawy.

Były wiceminister

Kumazawa został wiceministrem obrony w 2001 roku. Ustąpił ze stanowiska w 2002 roku w związku z krytyką wobec tego, jak ministerstwo reagowało na pojawienie się przypadków gąbczastej encefalopatii bydła (BSE), potocznie znanej jako choroba szalonych krów. W latach 2005-2008 był ambasadorem Japonii w Czechach.

Sprawa, jak pisze Kyodo, budzi w Japonii ogromne zainteresowanie ze względu na dużą liczbę tzw. hikikomori, czyli osób w wieku od 40 do 64 lat, które odcinają się od kontaktów społecznych. Władze szacują, że w Japonii takich ludzi jest nawet 613 tys.