Twarde rosyjskie weto wobec importu polskich towarów to rodzaj dyplomatycznej gry – dowiaduje się RMF FM ze źródeł dyplomatycznych. Rosji potrzebna jest taka "maszynka do mielenia mięsa". Wykazywanie się twardością jest obliczone na przekonanie wewnętrznej rosyjskiej opinii publicznej.

REKLAMA

Dyplomaci, z którymi rozmawiała korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska Borginion mówią, że do porozumienia dojdzie w ostatniej chwili – tuż przed szczytem Unia-Rosja, który ma się odbyć 18 maja. Jeden z nich twierdzi, że nastąpi to na 4 dni przed szczytem.

Brak porozumienia podczas weekendu pokazał, że sprawa jest polityczna i UE będzie musiała przejść od rozmów technicznych i weterynaryjnych na wyższy szczebel. Wieczorem unijni przedstawiciele będą rozmawiać z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem, jednak na jakikolwiek przełom jest jeszcze za wcześnie.

Kilka tygodni temu Rosja zaproponowała kolejne kontrole polskiego mięsa przez rosyjskich inspektorów. Jednak szefowa polskiej dyplomacji Anna Fotyga na szczycie ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej w Luksemburgu zapowiedziała, że Skoro Rosja broni się przed polskim mięsem, Polska nie wpuści inspektorów z Rosji.

Międzynarodowe prawo dopuszcza istnienie inspekcji i to jest pewien normalny rytm, ale po zniesieniu embarga - powiedziała minister Fotyga. Dodała również, że Polska wykazała maksimum elastyczności w relacjach z Rosją.

Moskwa chce być członkiem Światowej Organizacji Handlu, a bez rozwiązania problemu polskiego mięsa nie może nawet o tym marzyć. Rosja wprowadziła zakaz importu części polskiej żywności w listopadzie 2005 roku. Zarzucała Polsce fałszowanie certyfikatów weterynaryjnych i fitosanitarnych. W konsekwencji trwającego embarga Polska, która usunęła uchybienia, od listopada 2006 roku blokuje rozpoczęcie negocjacji między Unią Europejską a Rosją.