Około 50 tys. Węgrów wzięło udział w antyrządowych marszach i wiecach z okazji 50. rocznicy stłumienia węgierskiego powstania przez Armię Radziecką. Na ulicach Budapesztu wbrew obawom policji było jednak spokojnie. Największą grupę demonstrantów stanowili członkowie opozycyjnej partii Fidesz.

REKLAMA

Marsz, poprowadzony przez przywódcę Fideszu – Viktora Orbana, był protestem przeciwko „policyjnemu terrorowi”, o który opozycja oskarża władze w związku z zajściami z 23 października. Tego dnia w zamieszkach towarzyszących niezależnym obchodom 50. rocznicy wybuchu powstania rannych zostało co najmniej 167 osób. Przywódcy ugrupowania nieśli transparent z napisem "Prawda czyni wolnym. 1956-2006".

Kilkuset przedstawicieli skrajnej prawicy zebrało się na Placu Wolności, gdzie znajduje się m.in. obelisk upamiętniający żołnierzy radzieckich, którzy polegli podczas wypierania wojsk hitlerowskich z Węgier pod koniec II wojny światowej. Uczestnicy demonstracji domagali się dymisji premiera oraz usunięcia obelisku.

Premier Gyurcsany i przywódcy Węgierskiej Partii Socjalistycznej złożyli wieńce na cmentarzu Rakoskereszturi, gdzie pochowanych jest wiele ofiar węgierskiego powstania, a także pod nowym pomnikiem tych ofiar na Placu Defilad.

Stolica Węgier jest sceną publicznych niepokojów od 17 września, gdy ujawniono, że socjalistyczny premier Ferenc Gyurcsany świadomie zatajał przed społeczeństwem dramatyczny stan finansów publicznych.