Stany Zjednoczone i Korea Południowa rozmawiają o rozmieszczeniu w regionie dalszych amerykańskich "strategicznych zasobów" - poinformował w poniedziałek przedstawiciel władz USA. Chodzi m.in. o strategiczne bombowce dalekiego zasięgu, a nie broń jądrową. Ma to być odpowiedź na zeszłotygodniowy test broni nuklearnej, przeprowadzony przez komunistyczny reżim Korei Północnej.

REKLAMA

Pjongjang twierdzi, że próba dotyczyła broni wodorowej. Te informacje podważają jednak m.in. Amerykanie, którzy sugerują, że analiza dotychczasowych danych pokazuje, że była to bomba atomowa.

W związku z tym wydarzeniem media Korei Południowej informowały, że Stany Zjednoczone wyślą na Półwysep Koreański bombowce B-2, myśliwce F-22 i atomowe okręty podwodne.

W rozmowie z agencją Reutera anonimowy przedstawiciel amerykańskich władz tłumaczył, że Waszyngton rozważa wysłanie "całego wachlarza zasobów". Jak jednak dodał, chodzi tu bardziej o wysłanie strategicznych bombowców niż broni atomowej.

W 1991 roku były prezydent USA George Bush podjął decyzję o wycofaniu z Korei Południowej arsenału broni nuklearnej.

Mogłoby to (ponowne rozmieszczenie broni atomowej) szybko doprowadzić do wyścigu zbrojeń, bardzo groźnego wyścigu zbrojeń w regionie - podkreślił informator Reutera. Dodał również, że zainstalowanie na Półwyspie Koreańskim broni atomowej mogłoby zmotywować władze w Pjongjangu do przyspieszenia prac nad własnym programem nuklearnym.

Informacje rozmówcy Reutera potwierdziła strona południowokoreańska. Stany Zjednoczone i Korea Południowa blisko i ciągle rozmawiają o dodatkowym rozmieszczeniu strategicznych zasobów - powiedział rzecznik resortu obrony w Seulu Kim Min-seok.

W niedzielę Amerykanie poinformowali, że ich strategiczny bombowiec dalekiego zasięgu B-52 przeleciał nad sojuszniczą Koreą Południową. Jak podkreślały media, była to demonstracja siły USA w związku z próbą nuklearną Korei Północnej.

W Korei Południowej stacjonuje obecnie ponad 28 tysięcy amerykańskich żołnierzy.

(edbie)