Władze syryjskie użyły wielokrotnie broni chemicznej w tym roku - powiedział sekretarz stanu USA John Kerry, powołując się na dane amerykańskiego wywiadu. Prezydent Obama powiedział z kolei, że nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji o interwencji w Syrii.

REKLAMA

Prezydent Barack Obama stwierdził, że Stany Zjednoczone nie podjęły ostatecznej decyzji, jak odpowiedzieć na użycie przez Syrię broni chemicznej;" rozważają one ograniczone działania, a nie zaangażowanie na czas nieokreślony".

Dodał, że brak działania wobec użycia w Syrii broni chemicznej będzie sygnałem, że normy międzynarodowe nie mają znaczenia.

Jednym ze zobowiązań wynikających z przywódczej roli USA jest zapewnienie, że gdy jakiś rząd używa zakazanej broni, zostaje pociągnięty do odpowiedzialności - mówił Obama. Powiedział też, że preferuje wielostronne działania wobec Syrii, ale nie chce, by świat był sparaliżowany.

Wielu ludzi na świecie uważa, że należy coś zrobić wobec sytuacji w Syrii, ale "nikt nie chce tego zrobić" - zauważył.

Dodał, że użycie broni chemicznej w Syrii jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego USA; atak ten jest wyzwaniem dla świata i zagrożeniem dla sojuszników Ameryki, jak Izrael czy Jordania.

John Kerry na konferencji mówił natomiast, że do ataku doszło z terenów kontrolowanych przez Asada. Sekretarz stanu USA dodał również, że jest dalece wątpliwe, że ataku dokonały siły opozycje. Celem ataku byli zwykli Syryjczycy - zaznaczył. Atak chemiczny był zbrodnią przeciwko ludzkości - mówił. Według ocen wywiadowczych w atakach chemicznych zginęło co najmniej 1429 osób, w tym co najmniej 426 dzieci - powiedział Kerry.

W wystąpieniu Kerry zaznaczył również, że Stany Zjednoczone w sprawie Syrii będą działać według własnego terminarza. Dodał, że jakiekolwiek możliwe działania USA ws. Syrii nie będą przypominać interwencji w Iraku, Afganistanie ani Libii.

Jako sojuszników w możliwych działaniach wymienił Francję, Ligę Arabską i Australię.

Udział Wielkiej Brytanii w ewentualnej międzynarodowej interwencji wojskowej w Syrii nie jest przewidywany wobec sprzeciwu parlamentu. Stany Zjednoczone zapowiedziały jednak, że nadal będą zabiegać o utworzenie międzynarodowej koalicji w celu odpowiedzi na atak chemiczny w Syrii.

Gotowość wsparcia zapowiedziała Francja; jej prezydent Francois Hollande nie wykluczył, że interwencja może nastąpić przed środą, kiedy to zbiera się francuski parlament na nadzwyczajnej sesji poświęconej sytuacji w Syrii. Hollande wezwał do "proporcjonalnego i zdecydowanego działania przeciwko reżimowi w Damaszku" podkreślając, że "masakra chemiczna nie może pozostać bezkarna".

W ewentualnej akcji wojskowej przeciwko Syrii nie wezmą udziału Niemcy - zapowiedział szef MSZ w Berlinie Guido Westwerwelle.

ONZ nadal będzie badać ataki

Sprawa ataku chemicznego w Syrii będzie ciągle przedmiotem badań ekspertów ONZ. Mają oni wrócić do tego kraju w późniejszym terminie, by zbadać kilka innych domniemanych ataków chemicznych - powiedział rzecznik ONZ.

Chodzi o ataki przeprowadzone w ciągu trwającego od 2,5 roku syryjskiego konfliktu - powiedział rzecznik Martin Nesirky.