Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker wysłał dzisiaj rano list do byłej komisarz ds. konkurencji Neelies Kroes z prośbą o wyjaśnienia. Dopiero po jej odpowiedzi i ustaleniu faktów Komisja podejmie decyzję w sprawie ewentualnych sankcji wobec byłej komisarz. Z dokumentów ujawnionych przez międzynarodową grupę dziennikarzy śledczych wynika, że była ona dyrektorem w spółce zarejestrowanej na Bahamach, ale zataiła tę informację w Komisji Europejskiej.

REKLAMA

"Rewelacje Neelie Kroes są doskonałym przykładem, dlaczego ludzie tracą zaufanie do europejskich polityków" - to oświadczenie eurodeputowanych Partii Zielonych Europarlamentu. Eurodeputowani innych frakcji np. S&D (eurosocjaliści) wzywają do wyciągnięcia konsekwencji wobec komisarz i zaostrzenia kodeksu postępowania komisarzy.

Neelie Kroes znana była jako "żelazna dama", która twardo występowała w imieniu unijnego prawa. To z jej inicjatywy Komisja Europejska wydała w 2009 roku decyzję w sprawie polskich stoczni, uznając udzieloną im przez rząd pomoc publiczną za nielegalną, co w konsekwencji doprowadziło do ich upadku. Była nieustępliwa i nie przyjmowała polskich argumentów. Na spotkanie ze stoczniowcami w Gdańsku przyjechała z ochroną i w otoczeniu policji. Nie obchodziło jej, że stocznia ta jest kolebką Solidarności. Teraz dziennikarze pytają o to, czy Bruksela przyjrzy się decyzjom podejmowanym przez komisarz ds. konkurencji.

Kroes od początku była krytykowana za swoje związki z biznesem, obiecywała także, że po odejściu z KE nie będzie zasiadać w żadnych spółkach. Także tej obietnicy nie dotrzymała. Teraz - jak spekuluje prasa w Brukseli - może stracić wysoką emeryturę unijnego komisarza. To już kolejna tego typu sprawa, która podważa wiarygodność Komisji Europejskiej. Juncker niedawno zdecydował o rozpoczęciu dochodzenia w sprawie zatrudnienia swego poprzednika Jose Barroso przez amerykański bank Goldman Sachs. Komisja Europejska przez długi czas mówiła, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami i podkreślała, że niewiele może zrobić. Tym razem Juncker nie broni Kroes.

Sam szef Komisji Europejskiej musi się tłumaczyć z afery "LuxLeaks", czyli wypływu dokumentów z PwC w Luksemburgu, który unaocznił proceder unikania opodatkowania w okresie, gdy premierem Luksemburga był obecny szef Komisji.

(abs)