Do wtorku do Ceuty, położonej na północy Afryki hiszpańskiej enklawy, dopłynęło ok. 6 tys. migrantów z sąsiedniego Maroka - poinformował rząd Hiszpanii. Madryt i Rabat pozostają w konflikcie dyplomatycznym. Rząd Hiszpanii zdecydował o wysłaniu wojska do Ceuty.

REKLAMA

Jak piszą hiszpańskie media, Maroko rozluźniło kontrole graniczne po przyjęciu w kwietniu przez rząd Hiszpanii na leczenie w tym kraju Ibrahima Ghalego, lidera niepodległościowego Frontu Polisario z Sahary Zachodniej. Ghali został przyjęty do szpitala pod fałszywym nazwiskiem.

Front Polisario walczy o pełną niepodległość Sahary Zachodniej, której większa część kontrolowana jest obecnie przez roszczące sobie prawa do tych terytoriów Maroko. Rząd w Madrycie opowiada się za przeprowadzeniem referendum w sprawie samostanowienia tej byłej hiszpańskiej kolonii.

Za prezydentury Donalda Trumpa USA uznały suwerenność Maroka nad całą Saharą Zachodnią, co wzmocniło pozycję Rabatu. Teraz Maroko szantażuję Hiszpanię pozwalając na przedostawanie się na jej teren nielegalnych imigrantów - komentują hiszpańskie media.

El Ejrcito toma la playa de Ceuta ante la llegada masiva de inmigrantes y sita tanquetas a la altura de la valla pic.twitter.com/ZqACAXO1eK

elmundoesMay 18, 2021

Minister spraw wewnętrznych Hiszpanii Fernando Grande-Marlaska poinformował, że w poniedziałek i wtorek do Ceuty przypłynęło około 6 tys. Marokańczyków, a około jedną czwartą z nich stanowiły dzieci.

Dziennik "El Mundo" informuje o całkowitej bierności służb marokańskich i czekającej po marokańskiej stronie granicy kolejce tysięcy chętnych do przedostania się na teren Hiszpanii. Jak podano, marokańscy funkcjonariusze wyłapują spośród oczekujących mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej, pozostawiając w niej tylko obywateli Maroka.

To szaleństwo - gazeta cytuje jednego z policjantów w Ceucie. Setki młodych ludzi biegają po mieście, obejmują się i wykrzykują: "Niech żyje król (Maroka - PAP)". Chodzą bez celu po ulicach, bo nie mają dokąd pójść. Mieszkańcy miasta twierdzą, że sytuacja wymknęła się spod kontroli - pisze "El Mundo".

Marokańczycy przybywają do Ceuty morzem, przepłynięcie wpław lub w dmuchanych łodziach około 500-metrowego odcinka dzielącego marokańskie plaże od enklawy zajmuje średnio 25 minut. W poniedziałek podczas takiej przeprawy utonął 18-letni Marokańczyk.

To szokujący obraz - dzieci wskakujące do wody, całe rodziny, matki z dziećmi, i to wszystko przy współpracy służb marokańskich, które nawet wskazują, którędy najlepiej dotrzeć na terytorium Hiszpanii - pisze we wtorek "El Mundo".

My za to zapłacimy, mieszkańcy Ceuty. Nie wszyscy imigranci przybywają tu, aby pracować, niektórzy po to, by kraść. Już zniszczyli dwie lub trzy szkoły. Takie sceny widać tylko na wojnie - powiedział dziennikowi jeden z ok. 85 tys. mieszkańców enklawy.

W nocy z poniedziałku na wtorek na plaży, wzdłuż wybrzeża granicznego, ustawiono kordon wojska. Nie powstrzymało to jednak przybyszów. We wtorek rano licząca setki osób fala migrantów dotarła do drugiej hiszpańskiej enklawy w Afryce, również otoczonej przez terytorium Maroka - Melilli.

Władze wydalają imigrantów

Władze Hiszpanii wydaliły z Ceuty 2700 imigrantów. Jak poinformował podczas popołudniowej konferencji prasowej w Madrycie szef MSW Hiszpanii Fernando Grande-Marlaska, deportacja Marokańczyków nastąpiła w dwóch grupach, liczących - odpowiednio - 1500 i 1200 osób.

Jednocześnie Grande-Marlaska zapowiedział, że jeszcze we wtorek kierowany przez niego resort wyśle 200 funkcjonariuszy policji oraz żandarmerii do Ceuty, do której systematycznie docierają, głównie wodą, duże grupy Marokańczyków.

Szef MSW stwierdził, że zjawisko masowego napływu migrantów z Maroka do Ceuty zdarzało się już wcześniej. Innego zdania jest tymczasem premier Ceuty Juan Jesus Vivas, który we wtorek wezwał rząd Hiszpanii do szybkiego działania w sytuacji “niespotykanego wcześniej fenomenu". Wyraził przekonanie, że kontynuacja napływu Marokańczyków stanowi zagrożenie dla mieszkańców enklawy.

Mam 68 lat i nigdy wcześniej nie widziałem czegoś podobnego (...). Od wczoraj przybywają tu bardzo duże grupy Marokańczyków - powiedział Vivas, wskazując, że szacunki rządu Hiszpanii, zgodnie z którymi do Ceuty przybyło od poniedziałku 7 tys. nielegalnych imigrantów, są znacząco zaniżone. Dodał, że w ciągu ostatnich 24 godzin do enklawy mogło wedrzeć się już kilkadziesiąt tysięcy Marokańczyków.

Vivas przypomniał, że od wtorkowego poranka w kilku częściach Ceuty napływający Marokańczycy, głównie młodzi mężczyźni, brali udział w ulicznych bójkach, rzucali kamieniami w policję, a także okradali sklepy i puste domy.

Prosimy o pomoc. Nie czujemy się bezpieczni - zaapelował premier hiszpańskiej enklawy.

We wtorek politycy centroprawicowej Partii Ludowej i prawicowo-populistycznej Vox wezwali premiera Sancheza do szybkich działań, służących opanowaniu chaosu w Ceucie.

Szef Vox Santiago Abascal oskarżył też rząd Maroka o wysyłanie do Ceuty swoich “żołnierzy udających nielegalnych imigrantów". Oświadczył, że pokonanie wpław kilkusetmetrowego dystansu dzielącego marokańskie wybrzeże od Ceuty, to rozkaz władz w Rabacie, który ma na celu destabilizację życia w enklawie.

Politycy opozycji twierdzą, że odstąpienie przez Rabat od pilnowania granicy w enklawie jest formą zemsty za przyjęcie w szpitalu w hiszpańskim Lorgono w kwietniu Ibrahima Ghaliego szefa Frontu Polisario, walczącego o secesję Sahary Zachodniej od Maroka.

We wtorek po południu ambasador Maroka w Hiszpanii Karima Benjaisz potwierdziła, że rezygnacja Rabatu z pilnowania granicy z Ceutą ma związek z przyjęciem na leczenie Ghaliego, a masowy napływ marokańskich imigrantów do enklawy nazwała “konsekwencją wcześniejszej decyzji" Madrytu.

Tymczasem przybyły we wtorek wieczorem do Ceuty premier Sanchez zapowiedział wszelkie formy wsparcia dla władz enklawy i jej mieszkańców w związku z masowym napływem nielegalnych imigrantów. Potwierdził, że jego rząd uruchomił już w tym celu specjalny sztab kryzysowy.