Grupa ok. 30 tybetańskich mnichów zakłóciła zorganizowaną przez władze chińskie wizytę zagranicznych dziennikarzy w Tybecie, skarżąc się na brak wolności religijnej. Mnisi dementowali też twierdzenia władz chińskich, że Dalajlama, duchowy przywódca Tybetańczyków, jest odpowiedzialny za niedawne zajścia w tej prowincji.

REKLAMA

Do incydentu doszło podczas zwiedzania przez dziennikarzy światyni Jokang, w stolicy Tybetu Lhasie. Mnisi skandowali: "Tybet nie jest wolny !", "Tybet nie jest wolny !". Oprowadzający dziennikarzy oficjalni przedstawiciele rządu w Pekinie usiłowali odciągnąć reporterów od protestujących mnichów.

10 marca w Lhasie, w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom, mnisi buddyjscy zorganizowali pokojowe marsze, które w kolejnych dniach przerodziły się w największe od 20 lat antychińskie demonstracje. Objęły one także zamieszkane przez Tybetańczyków regiony poza granicami Tybetu.