Nie ma co się oszukiwać, to jest wojna, a nie żadna stabilizacja - tak o misji afgańskiej mówi dowódca polskiego kontyngentu w tym kraju. W bazie wojskowej Giro z pułkownikiem Rajmundem Andrzejczakiem rozmawiał dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada. Giro to jedna z najniebezpieczniejszych polskich baz w Afganistanie.

REKLAMA

Chociaż cały czas w tyle głowy żołnierze mają cel - ochraniać cywilów, cały czas ma być przestrzegana zasada, że nasi ogniem odpowiadają, jednak ostatnie miesiące dużo zmieniły w podejściu do tej misji. Pułkownik Andrzejczak bez wahania mówi: Dla nas żołnierzy to jest czysta wojna. Talibowie nie mają pistoletów na wodę.

Jak jednak dodaje, ta misja ma wiele odcieni i prowadzona jest w różnej formie: Czasami trzeba usiąść i wypić herbatę. Czasami trzeba zbudować komuś most, drogę, studnię wykopać, a czasami trzeba w środku mocy zapukać komuś do drzwi. Czego brakuje żołnierzom? Co ciekawe nie chodzi o sprzęt. Mnie osobiście brakuje kuchni domowej - mówi Andrzejczak. Baza Giro słynie z tego, że ma polskich kucharzy, którzy sami tworzą jadłospis. Produkty zamawiane są u Amerykanów w Kabulu.