Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans powiedział podczas debaty w Parlamencie Europejskim o praworządności w Polsce, że liczy na rozwiązania w tym sporze do końca marca. Zaznaczył, że czeka na konkretną reakcję ze strony Polski na zalecenia KE.

REKLAMA

Timmermans przedstawił na wstępie historię sporu dotyczącego praworządności między Warszawą a Komisją Europejską. Powiedział m.in. o konieczności opublikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego, przywrócenia niezależności TK, zmiany ustawy dotyczącej sądów powszechnych w kontekście wieku emerytalnego sędziów oraz zmiany ustaw dotyczących Krajowej Rady Sądownictwa, by sędziowie tej Rady byli wybierani przez sędziów, a nie polityków.

Wyraził też zadowolenie z tego, że wznowiony został dialog z polskim rządem. Ten dialog powinien być kontynuowany i mam nadzieję, że doprowadzi do podjęcia działań, które zaradzą tym problemom przed końcem marca. Dialog jest pożyteczny tylko wtedy, jeśli w jego wyniku coś się zmienia (...). Czekam więc na konkretną reakcję ze strony Polski na nasze zalecenia - powiedział.

Timmermans podkreślił, że praworządność jest kluczowa dla funkcjonowania UE i to warunek konieczny dla wzajemnego zaufania we Wspólnocie.

Legutko: Ogromna część z państwa nie ma pojęcia, co się dzieje w Polsce

Europoseł Ryszard Legutko (PiS) występując w imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, skrytykował podejście KE wobec Polski w sprawie praworządności. Tłumaczył, że polski rząd naprawia system sprawiedliwości.

Legutko zaznaczył, że rezolucja ws. Polski, w której eurodeputowani chcą wyrazić poparcie dla działań Komisji Europejskiej w kontekście uruchomionego przez nią artykułu 7 unijnego traktatu, jest niedorzeczna, podobnie jak nękanie Polski przez ostatnie dwa lata.

Problem polega na tym, że ogromna część z państwa w ogóle nie ma pojęcia, co się dzieje w Polsce, na czym polegają te reformy i dlaczego są przeprowadzane. Pan przewodniczący (wiceszef KE Frans) Timmermans długo się sprawą Polski zajmuje, a jednak braki informacyjne są tutaj zasadnicze - zaznaczył.

Legutko powiedział, że gdy w Polsce upadł komunizm, zaczęto budować nowy system sprawiedliwości i zdecydowano, że najlepiej będzie, gdy władze nad tym systemem przejmą korporacje prawnicze. Jak zaznaczył, w żadnym innym europejskim kraju korporacje te nie dostały takiej władzy jak w Polsce. Dodał, że "do tej pory w Sądzie Najwyższym mamy sędziów, którzy gnębili opozycję demokratyczną w systemie komunistycznym".

Komunistów nie usunięto, pojawili się ich następcy. Kto się nie zgadzał, był marginalizowany, kto się naraził środowisku, był skończony. Oczywistym przykładem tego było to, że prezesi sądów mieli absolutną władzę wyznaczania składu sędziowskiego, co bardzo często, zbyt często, oznaczało, że zanim proces się rozpoczął, wiadomo było, jak się skończy - powiedział Legutko. Dodał, że Polska była krajem z największą liczbą sędziów, największą przewlekłością spraw procesowych i jednym z państw o największej liczbie przegranych spraw przed europejskim trybunałami. Zdaniem Legutki korporacje prawnicze popadły "w pychę i zaczęły zachowywać się jak podmioty partyjne, nie ukrywając partyjnych sympatii i antypatii, co się przekładało na sposoby orzekania spraw".

Polityk PiS zaznaczył, że obecna władza naprawia ten system. To jest reforma systemu sprawiedliwości, reforma spóźniona przynajmniej 25 lat; systemu, który od początku działał źle. (...) Było fatalnie, teraz jest próba zmiany tego stanu rzeczy - ocenił.

(mn)