Domniemany rzecznik afgańskich talibów poinformował w sobotę, że bojownicy zastrzelili dwóch obywateli Niemiec porwanych w środę w Afganistanie. Nie przedstawił on jednak żadnych dowodów. Doniesieniom zaprzecza afgańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

REKLAMA

Po południu Ministerstwo Spraw Zagranicznych Afganistanu powiadomiło, że jeden z niemieckich zakładników zmarł na zawał serca, a drugi żyje. Rzecznik afgańskiego MSZ Sultan Ahmad Bahin zapewnił, że trwają starania o uwolnienie Niemca.

Według niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, nie uzyskano z niezależnego źródła potwierdzenia, że Niemcy zostali zabici. Rzecznik MSZ Martin Jaeger zapewnił, że wszelkie informacje traktowane są bardzo poważnie, a Berlin jest w stałym kontakcie z afgańskimi władzami.

Zgodnie z zapowiedziami egzekucja miała nastąpić krótko po wygaśnięciu terminu ultimatum talibów, którzy domagali się wycofania z Afganistanu niemieckich żołnierzy oraz uwolnienia bojowników przetrzymywanych w afgańskich więzieniach.

Talibowie zażądali w piątek, by Bundeswehra wycofała z Afganistanu swych żołnierzy. Termin spełnienia żądań upłynął w południe czasu lokalnego (godz. 9.30 w Polsce).

Niemcy, których tożsamości i zawodu nie podano, zostali uprowadzeni w środę w prowincji Wardak, w odległości około 100 kilometrów od Kabulu. Wraz z nimi porwano pięciu afgańskich współpracowników. Ich los nie jest znany.

Gdyby informacje talibów miały się potwierdzić, będzie to pierwsza egzekucja cudzoziemskiego zakładnika od kwietnia 2006 r. Talibowie zgładzili wówczas w południowej prowincji Zabul pochodzącego z Indii inżyniera.

W Afganistanie stacjonuje blisko 3 tysiące niemieckich żołnierzy. Niemiecka Bundeswehra odpowiada za bezpieczeństwo na północy i Kabulu. W kraju jest także sześć niemieckich samolotów rozpoznawczych Luftwaffe oraz 500 wojskowych do ich obsługi.