Uczniowie jednej z brytyjskich podstawówek przeżyli chwile grozy, gdy zaaranżowana przez nauczycieli lekcja wymknęła się spod kontroli. Miała ich nauczyć analizowania faktów, ale okazała się lekcją… strachu.

REKLAMA

Uczniowie byli przekonani, że biorą udział w ćwiczeniach przeciwpożarowych, ale kiedy na szkolnym podwórku pojawił się mężczyzna z pistoletem w dłoni - zamarli z przerażenia. Gdy chwilę później napastnik strzelił do jednego z nauczycieli, wybuchła panika. Dzieci nie miały pojęcia, że odgłos strzału z pistoletu symulował inny nauczyciel, a ratujący umierającego na ich oczach pedagoga jedynie odgrywali swe role. Dopiero po 10 minutach uczniowie zostali poinformowani, że uczestniczyli w symulowanym ataku na szkołę.

Ich rodzice są oburzeni. Jak twierdzą, to niedopuszczalne, by eksperymentować w ten sposób na dzieciach.

Dyrekcja szkoły przeprosiła za niefortunny incydent. Tej lekcji nauczyciele nie zapomną do końca życia.