Premier Izraela Ariel Szaron zapowiedział, że zgodzi się na rozpisanie przedterminowych wyborów, jeśli zażąda tego nowy lider Partii Pracy. A Amir Perec chce rozpisania wyborów wiosną przyszłego roku. W normalnym trybie głosowanie winno odbyć się w listopadzie 2006 r.

REKLAMA

Perec przed tygodniem zastąpił dotychczasowego szefa partii Szimona Peresa. Po objęciu stanowiska zapowiedział, iż zamierza wycofać swą partię z koalicji z Likudem premiera Izraela Ariela Szarona. Partia Pracy przystąpiła do koalicji w styczniu tego roku.

Izraelski minister spraw zagranicznych Silwan Szalom powiedział w środę w wywiadzie dla izraelskiego radia, że rozmawiał z premierem Szaronem na te tematy i szef rządu uznał, iż "nie ma potrzeby opóźniania sprawy" i jeśli Perec chce wyborów, będzie je miał.

Szaronowi - powiedział minister - odpowiadałby termin marca przyszłego roku. Wyjście Partii Pracy z koalicji rządzącej Izraelem oznaczałoby utratę przez rząd Szarona większości w parlamencie. W ostatnich latach wybory wygrywał Likud, ale nowe szefostwo Partii Pracy jest przekonane, że tym razem zdoła pokonać partię Szarona.

Ten plan może się jednak nie powieść. Wprawdzie w sondażach Partia Pracy pnie się w górę, ale wciąż przegrywa z Likudem. Szaron nie zamierza się poddawać, tym bardziej że sukcesem zakończyła się ewakuacja żydowskich osadników ze Strefy Gazy - ewakuacja, którą zaplanował wlaśnie szef rządu, co przysporzyło mu popularności.