Gigantyczny strajk sektora publicznego paraliżuje Francję. Według niemal wszystkich sondaży - większość Francuzów popiera prezydenta. Tylko jeden wskazuje na większa sympatię Francuzów dla związkowców. Tę ostatnią ankietę opublikował komunistyczny dziennik „L'Humanite”.

REKLAMA

Wczoraj po godz. 20 stanęły pociągi. Tak zaczął się trzydniowy strajk kolejarzy, Dzisiaj kraj został właściwie sparaliżowany. Jest to wielki protest sektora publicznego przeciwko reformie emerytur.

Protestują będą nie tylko kolejarze, ale również pracownicy paryskiego metra, komunikacji miejskiej w blisko 30 największych miastach Francji, koncernu energetycznego EDF, paryskich lotnisk i część nauczycieli. Do strajku mają przyłączyć się też m.in. urzędnicy administracji, pocztowcy i personel linii lotniczych Air France.

Zapowiadana przez prezydenta Niciolasa Sarkozy’ego reforma emerytalna pracowników sektora publicznego połączyła w proteście wszystkie największe centrale związkowe – po raz pierwszy od 12 lat. A rząd chce zlikwidować bardzo wczesne przechodzenie na emerytury w niektórych branżach. Część związkowców protestować ma przeciwko redukcji personelu budżetówki i stopniowemu likwidowaniu monopolu publicznych przedsiębiorstw w różnych branżach.

Sarkozy zapowiada, że się nie ugnie, bo jego zdaniem reformy są niezbędne, powinny były już dawno zostać przeprowadzone, a poza tym stanowią część jego obietnic wyborczych, których ma zamiar dotrzymać. Strajk ma być jednodniowy, ale niektóre związki kolejarzy już chcą przedłużyć go na kilka kolejnych dni. Największe centrale związkowe zapowiedziały, że jeżeli nie będzie ustępstw ze strony władz, to znowu sparaliżują cały kraj w połowie listopada.